Archiwum kategorii: Kurs Cudów

Myśli – Cytaty z Kursu Cudów

Witam,

Na dzisiaj garść cytatów które dotyczą myśli. To są cytaty które kiedyś uzbierałem i wrzuciłem na forum, które już nie istnieje. Niestety na tamtą chwilę nie pisałem z którego dokładnie miejsca jest ten cytat. Ale daje słowo że wszystkie pochodzą z Kursu Cudów z tłumaczenia Czarka Urbańskiego:).

[…]Niewielu docenia prawdziwą moc umysłu i nikt nie widzi jej stale i w pełni. Lecz jeśli masz nadzieje oszczędzić sobie lęku, jest kilka spraw, z których musisz zdać sobie sprawę i to całkowicie. Umysł nigdy nie śpi. Tworzy w każdej chwili. Trudno rozpoznać, że myśl i przeświadczenie łączą się w impuls mocy, który może dosłownie przenosić góry. Na pierwszy rzut oka wydaje się, że przypisywanie sobie takiej mocy jest arogancją, lecz to nie jest prawdziwym powodem, dla którego nie jesteś o tym przeświadczony. Wolisz być przeświadczony, że twoje myśli nie mogą wywierać rzeczywistego wpływu, ponieważ naprawdę lękasz się ich. To może łagodzić świadomość winy lecz kosztem postrzegania umysłu jako impotentny. Jeśli jesteś przeświadczony, że to co myślisz, jest bez skutku, możesz przestać się tego lękać, lecz wtedy będzie mało prawdopodobne, że będziesz to poważał. Nie ma czczych myśli. Każde myślenie wytwarza na pewnym poziomie formę[…]”.

”Czynienie cudów obejmuje pełne zdanie sobie sprawy z mocy myśli, by uniknąć mylnego wytwarzania”.

„[…]Żadna koncepcja nie jest bardziej sprzeczna wewnętrznie od „jałowej myśli”. Co przyczynia się do postrzegania całego świata, trudno nazwać jałowym. Każda myśl jaką masz, przyczynia się do prawdy lub złudzeń, albo szerzy prawdę albo mnoży złudzenia. Zaiste, możesz mnożyć nic, lecz czyniąc tak, nie będziesz tego szerzył. Poza uświadomieniem sobie, że myśli nigdy nie są jałowe, zbawienie wymaga, byś rozpoznał, że każda myśl, jaką masz, niesie z sobą pokój lub wojnę; miłość lub lęk. Wynik obojętny jest niemożliwy, ponieważ obojętna myśl jest niemożliwa. Jest taka pokusa by zbywać myśli lęku jako nieważne, trywialne i nie warte kłopotania się nimi, że ma zasadnicze znaczenie, byś rozpoznał je wszystkie jako równie niszczycielskie, lecz równie nierzeczywiste[…]”.

„To tylko twoje myśli przyczyniają ci bólu. Nic zewnętrznego do twojego umysłu nie może cię w żaden sposób skrzywdzić ni zranić. Nie ma żadnej przyczyny poza tobą samym, która może cię dosięgnąć i sprowadzić opresję. Nikt prócz ciebie nie wpływa na ciebie. Nie ma nic w świecie, co miałoby moc uczynienia cię chorym, smutnym czy ułomnym. Lecz to ty masz moc dominowania nad wszystkimi rzeczami, które widzisz, po prostu rozpoznając czym jesteś[…].[…] Mój święty bracie, pomyśl o tym przez chwilę: świat, jaki widzisz, niczego nie czyni. Nie ma w ogóle żadnych skutków. On jedynie przedstawia twoje myśli. I całkowicie zmieni się, gdy postanowisz zmienić swoje myślenie i wybrać radość Bożą jako to czego rzeczywiście chcesz[…] Świat może się zdawać sprawiać ci ból. Jednak świat będąc bez przyczynowy, nie ma mocy sprawczej. Będąc skutkiem nie może powodować skutków. Jako złudzenie jest tym czego sobie życzysz”.

„Cóż prócz twoich myśli o nieszczęściu i śmierci zaciemnia doskonałą szczęśliwość i życie wieczne, będące Wolą Boga dla ciebie? I cóż prócz złudzeń mogłoby ukrywać to, czego ukryć nie można? I cóż mogłoby powstrzymywać cię przed tym, co już masz, prócz twojego wyboru, by tego nie widzieć, zaprzeczając, że jest?”

„[…] Nie usprawiedliwiałbyś chorego zachowania ze swojej strony powiedzeniem, że nie możesz na nie nic poradzić. Czemu miałbyś akceptować chore myślenie? Jest w tym pewien brak konsekwencji i byłoby dobrze, gdybyś bacznie mu się przyjrzał. Możesz być przeświadczony, że jesteś odpowiedzialny za to, co czynisz, lecz nie za to co myślisz. Prawdą jest, że jesteś odpowiedzialny za to co myślisz, ponieważ tylko na tym poziomie możesz dokonywać wyboru. To, co czynisz, bierze się z tego co myślisz. […]Kiedykolwiek się lękasz jest to pewnym znakiem, że pozwoliłeś swojemu umysłowi mylnie wytwarzać i nie pozwoliłeś abym ja go prowadził. Przeświadczenie, że kontrolowanie wyniku błędnej myśli może prowadzić do uzdrowienia, jest bez sensu. Jeśli się lękasz, to dokonałeś mylnego wyboru. Dlatego czujesz się za niego odpowiedzialny. Musisz zmienić swoje myślenie, a nie swoje zachowanie,a to jest kwestią chęci. Nie potrzebujesz innego przewodnictwa niż na poziomie umysłu. Poprawa należy się temu poziomowi, na którym zmiana jest możliwa. Zmiana nie odnosi się do niczego na poziomie objawu, gdzie zajść nie może. Poprawa lęku jest twoją odpowiedzialnością. Gdy prosisz o uwolnienie od lęku, dajesz do zrozumienia, że nie jest. Zamiast tego powinieneś prosić o pomoc w warunkach, które sprowadziły lęk. Warunki te zawsze się wiążą z chęcią bycia osobnym. Na tym poziomie możesz temu zaradzić. Jesteś zbyt tolerancyjny wobec błądzenia umysłu i biernie pozwalasz swojemu umysłowi mylnie wytwarzać[…]”.

Blog Studenta „Kursu cudów” – Trzy Kroki Wyjścia

Chciałbym polecić ciekawy artykuł jaki pojawił się na niedawno na stronie http://kurs-cudow.pl
Poniżej fragment z tego artykułu a na dole link, gdzie można przeczytać całość.
Polecam, bardzo ciekawa i pomocna treść


(…) Wśród wielu wydarzeń tzw. naszego życia pojawiają się zarówno te przyjemne, jak i te przykre. Wszystkie one są oczywiście odbiciem zalegających w naszym umyśle treści. To jest wspaniałe zjawisko, gdyż dzięki niemu mamy znakomitą okazję poznać zakamarki naszej „podświadomości”. Kurs cudów podaje nam niezwykły sposób, jak na podobieństwo „sprzężenia zwrotnego” wykorzystać to, co widzimy, do oczyszczenia naszego umysłu. Po usunięciu ukrytej zasłony, zobaczymy, jaki jest prawdziwy, stworzony przez Boga świat. Zobaczymy także, kim my sami naprawdę jesteśmy. Przekonamy się, że tego świata nie ma, a my nie jesteśmy ciałami, ani też duszami siedzącymi we wnętrzu ciał. Zobaczymy także, jak „wygląda” sam Bóg.

Tytułowe trzy kroki stosujemy do osób lub sytuacji, w których poczuliśmy wewnętrzny dyskomfort. Na przykład pewna osoba nas obraziła lub odniosła się do nas agresywnie. Jej zachowanie Kurs nazywa „pokusą”. Zwyczajowa reakcja to słowne lub wewnętrzne negatywne ocenienie osoby, tzw. „osądzenie”. Pozytywna reakcja wg Kursu to doskonała odmiana „przebaczenia” wykonanego w trzech krokach.

Inna pokusa związana z osobą to np. choroba tej osoby. Zwyczajową i błędną reakcją na tę pokusę jest ubolewanie, martwienie się i inne negatywne myśli lub uczucia. Także i tutaj pozytywną reakcją wg Kursu jest doskonała odmiana „przebaczenia” wykonanego w trzech krokach.

Z kolei sytuacja negatywna to np. jakieś nasze niepowodzenie, udział lub nawet bycie świadkiem bałaganu, niesprawiedliwości, tzw. zła społecznego itp. Na tego rodzaju pokusy zwyczajowo reagujemy niezadowoleniem, załamaniem, narzekaniem, krytykowaniem, ironizowaniem, złośliwymi uwagami, obwinianiem innych ludzi itp. Pozytywną reakcją wg Kursu jest doskonała odmiana „przebaczenia” wykonanego w trzech krokach.

Pozostaje nam jeszcze odpowiedzieć na pytanie, dlaczego właściwa reakcja na pokusy da nam możliwość pozbycia się halucynacji i poznania świata, siebie oraz Boga? Ponieważ doskonała odmiana „przebaczenia” wykonanego w trzech krokach usuwa zasłonę dzielącą nas od rzeczywistości. A ta zasłona znajduje się oczywiście w naszym umyśle. Jak mówi Kurs, w ten sposób „odczynimy” przeszkody dzielące nas od Boga.

Jakie są więc trzy kroki wyjścia z powszechnej halucynacji? Przed ich zastosowaniem ważna jest decyzja, aby codzienna moja uwaga nastawiona była na pamiętanie tych kroków i pragnienie ich zastosowania do każdej osoby i sytuacji, która nasunie przypuszczenie, że jest pokusą i powinna być odpuszczona. W sekundzie, gdy widzę pokusę, przypominam sobie i zastosowuję następujące myśli:

Krok 1. Wszystko co widzę, jest moim marzeniem sennym.
Krok 2. Przebaczam wytworzonym przeze mnie obrazom i sobie samemu.
Krok 3. Ufam Duchowi Świętemu i wybieram jego siłę.

Więcej:

http://kurs-cudow.pl/trzy-kroki-wyjscia-z-powszechnej-halucynacji

Klucz do tajemnicy oświecenia.

Fragment z nadchodzącej drugiej książki Garego:

…jeśli jest tylko jeden z nas i jeśli nieświadoma część umysłu wie o tym, to co się dzieje gdy osądzamy i potępiamy innych ludzi? Wszystko, co osiągamy, to wysłanie wiadomości prosto do naszego nieświadomego umysłu, że to my jesteśmy warci osądzenia i potępienia. Cokolwiek myślimy o innych, to tak naprawdę wiadomość o nas samych wysłana prosto do naszej jaźni.

(…) klucz do oświecenia leży w tajemnicy, którą znało niewielu, ale którą J rozumiał bardzo dobrze.  To, w jaki sposób się czujesz i co myślisz o sobie, nie jest zdeterminowane przez to, jak inni ludzie cię widzą i co myślą o tobie. To, co czujesz i co myślisz na swój temat, jest wynikiem tego, jak postrzegasz innych i co o nich myślisz. To ostatecznie określa twoją tożsamość. Utożsamisz się albo z ciałem, albo z doskonałym duchem; albo jesteś całością albo jesteś podzielony, wszystko zależnie od tego jak patrzysz na innych. Kiedy to pojmiesz, myślę, że będziesz starał się być wielce ostrożny formułując myśli o bliźnich!


tnr2

Nowa książka Garego – darmowy fragment do pobrania

Miło mi poinformować, że druga książka Garego już się drukuje! Za około 2 tygodnie powinna być dostępna w sprzedaży.

Tymczasem zapraszam do przeczytania promocyjnego fragmentu książki (PDF)

Twoja niesmiertelna rzeczywistosc SAMPLE

 

Dostępne są też wersje MOBI i EPUB – do ściągnięcia z linku poniżej (dropbox)

http://tinyurl.com/garytnr

 

Pliki mozna dowolnie rozpowszechniać, o ile nie zmienia się ani nie ingeruje w jego treść.

pozdrawiam Was serdecznie Malcolm


tnr2

Jestem tu tylko, by być naprawdę pomocny

Kolejny fragment z nadchodzącej drugiej książki Garego Renarda „Twoja Nieśmiertelna Rzeczywistość” (przewidywany termin wydania: luty/marzec 2016).

Gary rozmawia z Mistrzami, jak pokonać blokady w umyśle.


PURSAH: (…) Każdy akt przebaczenia odczynia ego, a Duch Święty usuwa blokady świadomości Boga, czy obecności ducha. Te blokady, to mury wzniesione w umyśle z poczucia winy, które blokują twoją świadomość tego kim jesteś naprawdę.

GARY: Gdy mam robić warsztaty używam Wprowadzenia. Łączę się z J i mówię „Jestem, kim ty jesteś. Nic rzeczywistego nie może być zagrożone. Naprawdę jestem duchem. Nie istnieje nic nierzeczywistego. Dotyczy to również ciał, przed którymi myślę, że będę przemawiał. A jeśli dotyczy to tych ciał, to dotyczy też i mojego ciała. A skoro nie jestem ciałem, to nie muszę niczego bronić i nie muszę się niczym martwić”. Robię tak za każdym razem.
PURSAH: Bardzo dobrze. Lubię też, gdy używasz tego fragmentu z Kursu, o byciu naprawdę pomocnym. To zaprasza Ducha Świętego do przewodnictwa przez cały dzień i bardzo pomaga.
GARY: Hej, podglądałaś mnie!
PURSAH: Proszę, wyrecytuj ten fragment. J dał go Helen we wczesnych stadiach spisywania Kursu, początkowo jako pomoc dla Billa. Oczywiście, ostatecznie, jest to przeznaczone dla każdego. Wówczas jednak Bill miał wygłosić wykład przed grupą psychiatrów w Princeton i to był dla niego problem. On był trochę podobny do ciebie – introwertyk, jak większość mistyków. Tacy jak on są przyzwyczajeni do zdążania do wewnątrz, a nie na zewnątrz. Bill użył słów danych przez J i uspokoił się ponieważ wiedział, że Duch Święty będzie go prowadził.
GARY: No dobra. To idzie jakoś tak. Żartuję, to idzie dokładnie tak:

Jestem tu tylko, by być naprawdę pomocny.
Jestem tu, by reprezentować Tego, Kto mnie posłał.
Nie muszę się martwić o to, co powiedzieć lub co czynić, ponieważ Ten, Który mnie posłał, mną pokieruje.
Rad jestem być gdziekolwiek On sobie życzy, wiedząc,
że on podąża tam ze mną.
Będę uzdrowiony, gdy pozwolę Mu nauczyć mnie uzdrawiać.

(Kurs Cudów, Rozdział 2, V.a)


II ksiazka Garego renarda

Już niedługo nowa książka Garego Renarda po polsku.

Miło mi zakomunikować, iż dobiegają pracę nad wydaniem drugiej książki Garego Renarda, pod tytułem „Twoja Nieśmiertelna Rzeczywistość”. W ciągu 2-3 trzech miesięcy książka powinna pojawić się w sprzedaży, tłumaczenie jest gotowe, obecnie kończone są prace redakcyjne. Pierwsza książka Garego, „Zniknięcie Wszechświata” jest jedna z najlepszych książek o duchowości i o Kursie Cudów, w drugiej książce można spodziewać się dalszych rewelacji, że strony wniebowstąpionych Mistrzów, Artena i Pursah.

Zapraszam do przeczytania małego fragmentu z nadchodzącej książki. Już wkrótce więcej ciekawych cytatów!


 

PURSAH: (…) zauważ, że większość studentów duchowych spędza prawie cały swój czas będąc w fazie zbierania informacji. To wynik przeświadczenia, że im więcej duchowych mądrości wbiją sobie do głowy, tym bardziej będą oświeceni. Więc skaczą z kwiatka na kwiatek, czytają tuziny książek na różne duchowe tematy. Podczas naszej pierwszej serii wizyt u ciebie, określiliśmy to jako „kolejkę do duchowego bufetu”. Oczywiście nie ma nic złego w zdobywaniu wiedzy. W rzeczy samej daje to ludziom potrzebne tło. Problemem jest to, że ludzie czynią sobie fałszywego bożka ze zbierania informacji a to droga donikąd. To sztuczka, jak kij i marchewka. Dlatego naprawdę ważne jest nie to co wiesz, ale to co robisz z tym co wiesz. Tym co naprawdę przyspieszy twój duchowy rozwój, jest faza stosowania. W którymś momencie, każdy poważny student i nauczyciel duchowy musi wziąć wszystko czego się on lub ona nauczyli i naprawdę zastosować do każdej osoby, sytuacji czy zdarzenia, które ich spotka. I to stosuje się do wszystkiego. To żadna tajemnica. Cokolwiek się dzieje w twoim życiu, jest to lekcja podczas której Duch Święty chce, abyś zastosował Jego nauki, a największym instrumentem zbawienia Ducha Świętego jest przebaczenie.


II ksiazka Garego renarda
Twoja Nieśmiertelna Rzeczywistość – okładka

Świąteczne przesłanie Kursu Cudów

Kurs Cudów, Rozdz. 15.XI
Znakiem Bożego Narodzenia jest gwiazda; światło w ciemności. Nie
postrzegaj jej na zewnątrz siebie, lecz świecącą w Niebie wewnątrz,
i przyjmij ją jako znak, że nastał czas Chrystusa(…)
W to Boże Narodzenie daj Duchowi Świętemu wszystko, co cię
krzywdzi. Pozwól sobie być zupełnie uzdrowionym, byś mógł przyłączyć
się do Niego w uzdrawianiu i razem świętujmy nasze wyzwolenie, wyzwalając wszystkich razem z nami. Nie pomijaj niczego, bo wyzwolenie jest
całkowite a przyjąwszy je wraz ze mną, będziesz wraz ze mną je dawał.kc_small200

Wywiad z Billem Thetfordem – jedną z osób odpowiedzialnych za powstanie Kursu Cudów

Wyjątkowa rozmowa z jedną z dwóch osób, które kryją się za powstaniem Kursu Cudów – jednego z najbardziej niezwykłych tekstów duchowych naszego wieku. Doktor Bill Thetford szeroko omawia jego rolę w spisywaniu Kursu oraz wpływ jaki ten tekst wywarł na niego, jego pracę w psychologii i prestiżowe stanowiska które obejmował: Profesora Psychologii Medycznej Uniwersytetu Kolumbijskiego oraz Dyrektora Wydziału Psychologii w Szpitalu Prezbiteriańskim w Nowym Jorku.

New Realities: Byłeś jedną z dwóch osób odpowiedzialnych za spisywanie Kursu Cudów, jaki miało to wpływ na twoje życie?

Thetford: Zmieniło to moje życie całkowicie. Przypominam sobie przepisywanie pierwszych pięćdziesięciu zasad cudów, który przyszły poprzez Helen Schucman jesienią 1965 roku, i uzmysłowiłem sobie, że jeśli ten materiał jest prawdziwy, to wszystko w co wcześniej wierzyłem będzie musiało zostać poddane pod wątpliwość – że będe musiał zrekonstruować cały mój system wierzeń.
W tamym czasie myślałem że będzie to niemożliwe; nie wiedziałem jak mógłbym to zrobić. Jednak czułem że musze to zrobić, ponieważ materiał który Helen spisywała w początkowej fazie wydawał się być autentyczny i genialny. Byłem w szoku przez pewien czas, zastanawiając się jak mogłoby być możliwe zrobić taką wielką zmianę w mojej percepcji życia i świata.
Później zrozumiałem że Bóg jest miłościwy i nie prosi nas o nagłe zmiany, jest czas w którym może powoli dokonywać się zmiana w postrzeganiu. Myślę że ważnym była moja chęć zmiany, a nie trudności w zrozumieniu materiału.

I oczywiście, przeprowadziłem się ze środka Manhatanu, gdzie żyłem od 23 lat do Tiburon w Kalifornii – nawet przez myśl mi nie przeszło że takie coś się stanie. Przyzwyczaiłem się do bycia nowojorczykiem, i czułem że to miasto jest centrum Wszechświata i miejscem do którego należę. Ta przeprowadzka była chyba największym kulturowym szokiem jaki przeżyłem, było to nagłe przejście od zgiełku tętniącego życiem Nowego Jorku do spokoju Tiburon.
W końcu też porzuciłem życie akademickie. Najpierw ustąpiłem z mojego stanowiska jako Dyrektor Działu Psychologii w Szpitalu Prezbytariańskim przy Kolumbijskim Prezbytariańskim Centrum Medycznym, i pare lat pozniej zrezygnowałem z pozycji Profesora Psychologii Medycznej na Uniwersytecie Kolumbijskim

NR: Było to podyktowane chęcią poświecenia całego czasu na Kursowi, czy dążeniem do jakiegoś innego celu?

T: Myśle że to była kombinacja tych dwóch. Po dwudziestu latach w Uniwersytecie Kolumbijskim poczułem że to jest czas na opuszczenie uczelni. Było czymś naturalnym zrezygnowanie, od kiedy Kurs został opublikowany

NR: Jaka była dokładnie twoja rola w przepisywaniu Kursu? Czy ty też slyszales glos?

T: Oboje z Helen wiedzieliśmy od początku że to było zadanie dla dwojga, chociaż ja nie słyszałem głosu. Od kiedy Helen słyszała wewnętrzny głos, była niezdolna do transkrypcji materiału samodzielnie ponieważ widziała, że zawartość Kursu wywołuje w niej duży lęk. Moją rolą było wspieranie jej i w razie konieczności dodawanie otuchy tak aby Helen mogła kontynuować pracę. Helen czytała mi materiał a ja przepisywałem go pod jej dyktando.

NR: Odkąd Kurs kwestionował twoj system wierzeń, czemu nie odrzuciłeś go?

T: No coż, mój intelekt pare razy się buntował. Ale to ja byłem tym, który prosił o inną, lepszą drogę w związku z bardzo stresującą sytuacją w pracy, w której ja i Helen próbowaliśmy funkcjonować. Kiedy materiał w Kursie Cudów zaczął się pojawiać, było dla mnie czymś oczywistym, że to była odpowiedź na moją prośbę, bardzo wyraźna odpowiedź. Więc odrzucenie Kursu albo nawet niedowierzanie nigdy nie wchodziło w rachubę.

NR: Co konkretnie było w tym dla ciebie oczywiste, że to rzeczywiście była odpowiedź na twoją prośbę?

T: Być może fakt, że to było zupełnie inne od drogi którą podążałęm przez całe moje życie. Autentyczność materiału uderzyła mnie ponad wszystko inne. Wiedziałem że Helen nie wymyśliła tego, nawet przy jej bardzo bujnej wyobraźni

NR: Autentyczność….?

T: No więc materiał był czymś co przekraczało cokolwiek co ja i Helen mogliśmy pojąć. I odkąd treść była całkowicie obca naszemu doświadczeniu i zainteresowaniu, było dla mnie oczywiste, że przyszło to z niezwykłego źródła. Jakość materiału była bardzo przekonywująca i jego poetyczne piękno dodawało mu mocy.

NR: Wydaje się czymś bardzo niezwykłym, że ty ceniony psycholog, który dzierżył dwie bardzo prestiżowe pozycje zawodowe, mógł zajmować się tego typu materiałem biorąc pod uwagę twoje naukowe podejście, wykształcenie oraz dość sztywne akademickie doktryny, których na pewno przestrzegałeś.

T: Myślę że gdyby nie było tylu niezwykłych doświadczeń, które miały miejsce latem 1965, ani ja ani Helen nie bylibyśmy w stanie zaakceptować materiału, które Helen spisywała. Pisałeś o niektórych doświadczeniach,na łamach New Realities, w relacji z nowej książki Roberta Skutcha – „Journey Without Distance, The Story Behind A Course in Miracles”. Chociaż nasze doświadczenie powiązane z kliniką Majo w Rochester w Minesocie, nie było przedstawione w New Realities. Możliwe, że jak w paru innych rzeczach, te serie zdarzeń sprecyzowały nowy kierunek którym podążyliśmy.

NR: Zdarzenie w Mayo Clinic zdarzyło się we wrześniu, czy Kurs nie zaczął się we październiku?

T: Tak. Byłem poproszony by pojechać do kliniki Mayo i sprawdzić dlaczego oni tam zarabiają pieniądze na pomocy psychologicznej, podczas gdy w Kolumbii wydawało się że ciągle pieniądze tracimy. Myślalem ze znałem odpowiedź na to pytanie ponieważ widzieliśmy ze naszymi glównymi pacientami byli ludzie ktorzy nie byli zdolni placić, a pacjenci Mayo byli ze średniej bądź wyższej klasy i płacili bez problemu. W każdym razie była to ważna wycieczka, i poprosiłem Helen żeby mi towarzyszyła.

Przed wylotem – myślę, że było to noc wcześniej – Helen miala bardzo dziwną wizje kościoła, którą opisała mi z duzymi szczegółami, nawet zrobila szkic. Byl to stary kościół z wieloma wieżami. Pomyślała, że mógł to być kościół luterański. Była przekonana, że w jakiś sposób moglibyśmy zobaczyć ten kosciol z samolotu, kiedy lądowalismy na lotnisku w Rochester. To oczywiście było raczej niemożliwe, ponieważ kościoły nie są budowane blisko lotnisk. W każdym razie wyglądaliśmy przez okna w skupieniu podczas lądowania, ale niesety nie bylo widać żadnego kościoła, co bardzo rozczarowało Helen. Helen była tak zmartwiona nie znalezieniem kościoła, że nie widziałem nadziei w załatwieniu naszych spraw z kliniką, dopóki jakoś niezałatwimy tej sprawy. Raczej desperacko zasugerowałem Helen żebyśmy wynajęli taxi i zobaczyli czy uda nam się znaleźć jej kościół gdzieś w miejskiej okolicy Rochester.

Więc razem z Helen wyruszyliśmy na polowanie na kościoły. Na początku pomyśleliśmy, że moglibyśmy ograniczyć nasze poszukiwania do kościołów luterańskich. Wydaje mi się, że znaleźliśmy takie dwa, ale żaden z nich nie pasował do obrazów widzianych przez Helen. Późnniej zdecydowaliśmy że moglibyśmy również zobaczyć inne kościoły. Myślę że było ich dwadzieścia siedem w okolicy Rochester. Żaden z nich nie był ani troche podobny do tych z tego co widziała Helen. Oczywiście Helen była troche zdruzgotana, ale wzieliśmy się w garść i zaczęlismy się przygotowywać do nadchodzącego biznesowego dnia.

Następnego dnia kiedy z sukcesem skończyliśmy nasze badania, Helen i ja zaczęliśmy przygotowywać się do opuszczenia hotelu. Zszedłem na dół do recepcji, żeby poczekać na nią z bagażem, i zauważywszy ulotke zdecydowałem się ją przejrzeć. Zamiast niej zobaczyłem małą książeczkę zatytułowaną „Historia Kliniki Mayo”. Pomyślałem że fajnie by było mieć pamiątke z naszej wizyty i kupiłem ją za dolara. Kiedy przekartkowałem ją bardzo szybko , zobaczyłem zdjęcie starego kościoła Helen, dokładnie takiego jak opisywała z wszystkimi wieżyczkami i filarami. Był to nawet luterański kościół. Jedyny problem był taki że kościół został zburzony, a klinika Majo została zbudowana na dawnym miejscu kościoła – nie mogłem się doczekać by powiedzieć o tym Helen.

Kiedy zeszła na dół, powiedziałem szybko: „Helen tak naprawdę nie zwariowałaś. Twój kościół tu był, ale już nie istnieje. Kiedy myślałaś, że patrzyłaś na niego z góry z samolotu, tak naprawdę patrzyłaś w miejsce w którym on stał ale dawno temu. Helen okazała ciekawe połączenie emocji. Z jednej strony poczuła ulge, że tak naprawdę nie zwariowała, ale z drugiej było jasne że Helen ma do czynienia z czymś, co postrzegała jako wysoce niezwykłe i nietypowe, a to był obszar w którym nie czuła się za dobrze.

W naszej drodze powrotnej do Nowego Jorku, musieliśmy zmienić samolot w Chicago. Kiedy siedzieliśmy w poczekalni, Helen spostrzegła młodą kobietę czytającą gazetę, która wyglądała dość nieszczęśliwie, jak często wyglądają ludzie którzy czekają na samolot na lotnisku. Zdziwiłem się gdy Helen powiedziała do mnie „Popatrz na tamtą kobietę, chyba jest w poważnych tarapatach – pewnie ma dużo problemów”. Helen chciała podejść do niej i porozmawiać. Jak się okazało,kobieta która miała na imię Charlotte, nigdy wcześniej nie leciała samolotem. Leciała liniami Ozark do Chicago a później do Nowego Jorku, i była w panice. Nie miała pojęcia o Nowym Jorku. Później dowiedzieliśmy się że zostawiła swojego męża i dwoje dzieci i była w wielkim stresie.

Charlotte miała rezerwacje w tym samym samolocie co my. Podczas lotu siedzieliśmy przy niej i trzymaliśmy ją za rękę próbując ją uspokoić i pocieszyć. Zapytaliśmy gdzie miała zamiar zatrzymać się w Nowym Jorku, wkońcu nie znała tam nikogo. Powiedziała że jest luterianką i myślała że mogłaby się skontaktować z kościołem luteriańskim i w jakiś sposób pomogliby jej znaleźć miejsce dla niej w mieście. W tym momoencie Helen i ja wymieniliśmy spojrzenia, wiadomość była oczywista dla nas, wtedy Helen usłyszała swój wewnętrzny głos, który powiedział „I to jest mój prawdziwy kościół, pomoc twojemu bratu, który jest w potrzebie; nie budowla, którą widziałaś wcześniej”. Głos ten stał się dla nas bardzo znajomy, kiedy Kurs zaczął się pare tygodni później w październiku.

Tłumaczenie fragmentu wywiadu ze strony: http://acim-archives.org/Scribes/interviews/Bill-Apr1984.html
Przetłumaczył : jpack