Archiwum kategorii: Ken Wapnick

Ken Wapnick o tym, jak radzić sobie z niepokojem

Z serii “Ludzie pytają, Ken Wapnick odpowiada”

Pytanie #144:

Jak radzić sobie z niepokojem z perspektywy Kursu cudów? Jeśli stosowałeś techniki poznawczo-behawioralne, aby poradzić sobie z uczuciem niepokoju, i patrzyłeś na swój lęk z psychoterapeutycznego punktu widzenia, a także podchodziłeś do niego jako student z zasadami Kursu, ale nadal odczuwasz niepokój w określonej sytuacji, co robisz źle?

Odpowiedź:

Nie mówisz, jak konkretnie podeszłeś do swojego niepokoju, stosując zasady Kursu. Ale fakt, że nadal odczuwasz niepokój, nie oznacza, że ​​robisz coś złego poza tym, że nadal identyfikujesz się ze swoim egoistycznym systemem myślowym. Utrzymywanie fałszywej, odrębnej tożsamości jest bardzo niepokojące, ponieważ ustanowiliśmy ją w naszym umyśle.

Kurs odnosi się do źródła niepokoju w kilku fragmentach: „Gdy się niepokoisz, uświadom sobie, że niepokój pochodzi z kapryśności ego” (T-4.IV.4:1). „Pomysłowość, z jaką ego próbuje zachować siebie, jest ogromna, lecz wywodzi się właśnie z mocy umysłu, której ego zaprzecza. To oznacza, że ego atakuje to, co je zachowuje, a to musi musi prowadzić do stanu najwyższego zaniepokojenia” (T-7.VI.3:1-2). „Jeżeli jednak ją [rzeczywistość] wypaczysz, będziesz doświadczał niepokoju, depresji i ostatecznie paniki, ponieważ będziesz próbował uczynić siebie nierzeczywistym” (T-9.I.14:4). Ustanawiając fałszywe ego, wierzymy, że ustawiliśmy się w opozycji do Boga, którego postrzegamy jako nieprzezwyciężoną siłę, która ostatecznie odzyska to, co Mu ukradliśmy – nasze odrębne, indywidualne istnienie. Tak więc próba utrzymania tej tożsamości musi wzbudzać intensywny niepokój.

Nie mówisz również, jaka jest konkretna sytuacja wywołująca niepokój, ale musi to być symbol w twoim umyśle dla separacji, co oznacza, że ​​jest to sytuacja, w której postrzegasz swoje interesy jako odrębne od innych, a więc konkurujące z nimi. Nie ma znaczenia, kogo postrzegasz jako słusznego lub usprawiedliwionego w tej sytuacji, fakt, że nie rozpoznajesz swoich wspólnych interesów na głębszym poziomie ze wszystkimi innymi w tej sytuacji, jest źródłem niepokoju. Ponieważ jest to przypomnienie twojego pierwotnego ataku na Boga, kiedy postrzegłeś swoje interesy jako odrębne od Jego.

Pierwszym krokiem w radzeniu sobie z niepokojem jest uznanie, że przeniosłeś ten egzystencjalny niepokój na sytuację zewnętrzną, tak że nie pamiętasz jego źródła w umyśle, gdzie mógłbyś coś z tym zrobić. Jezus wskazuje, jak oszukujemy samych siebie: „Nawet jeżeli jest w pełni świadom niepokoju, nie postrzega jego źródła jako własnego utożsamienia się z ego i zawsze usiłuje sobie z nim radzić, idąc na pewnego rodzaju niepoczytalne „układy” ze światem. Zawsze postrzega ten świat jako zewnętrzny wobec niego, gdyż ma to zasadnicze znaczenie dla jego przystosowania. Nie zdaje sobie sprawy z tego, że to on wytwarza ten świat, ponieważ nie ma świata na zewnątrz niego” (T-12.III.6:5-7).

Gdy tylko przeniesiemy naszą uwagę z zewnątrz do wewnątrz, gdzie Jezus lub Duch Święty czekają na nas, możemy prosić o Ich pomoc w dostrzeżeniu prawdziwego źródła niepokoju – wiary w separację – inaczej. Łącząc się z Nimi i prosząc o Ich pomoc, wyszliśmy poza oddzielone interesy. Ponieważ teraz jesteśmy połączeni z Ich miłością, która przypomina nam, że Miłość Boga, którą myśleliśmy, że zaatakowaliśmy i zniszczyliśmy, pozostaje niezmienna i dostępna w naszym umyśle.

Ken Wapnick o myślach mózgu i umysłu

Z serii “Ludzie pytają, Ken Wapnick odpowiada”.

Pytanie #391:

Mam trudności ze zrozumieniem różnicy między tym, co nazywasz „myślami mózgu” a „myślami w umyśle”. Mimo że nadal jestem niemal całkowicie utożsamiony ze swoim ciałem, nie mogę sobie wyobrazić, żeby mózg w ogóle myślał, a tylko umysł. I tak dla mnie „myśli mózgu” są po prostu myślami umysłu ego utożsamianego z ciałem, które przypisuje te myśli „organowi myślącemu” ciała – mózgowi. W odpowiedzi na pytanie nr 54 mówisz: „Inteligencja jest funkcją mózgu, jest zatem częścią systemu operacyjnego ciała, nie należy jej mylić z umysłem, który nie znajduje się w mózgu i nie wymaga inteligencji”. Czy umysł ego „stworzył” inteligencję?

Odpowiedź:

Ego nie ma umysłu, ale raczej jest przekonaniem (w umyśle), że separacja jest prawdziwa. Tak, to przekonanie stworzyło inteligencję, ponieważ inteligencja pochodzi z mózgu, który jest częścią ciała (domu ego). I tak, masz rację w swoim opisie „myśli mózgu”. Rozróżnienie między mózgiem a umysłem jest trudne, ponieważ mamy tak wielki szacunek dla mózgu, i ponieważ nie wiemy, że mamy umysł. Chociaż ego stworzyło inteligencję, Duch Święty może jej użyć, aby służyć Jego celowi, a nie ego. Sam Kurs Cudów jest dobrym przykładem użycia słów, idei i pojęć, tak jak najwyraźniej rozumie je mózg, aby odzwierciedlić wybór, który jest dokonywany w umyśle, aby „oduczyć się” naszej wiary w separację. Kurs oferuje bardzo trzeźwiący opis mózgu:

“Wierzysz również, że mózg ciała może myśleć. Gdybyś rozumiał naturę myśli, mógłbyś się jedynie śmiać z tej niepoczytalnej idei. To tak, jakbyś myślał, że trzymasz zapałkę, która zapala słońce i daje mu całe jego ciepło, albo że trzymasz świat w dłoni, w której bezpiecznie spoczywa, dopóki go nie wypuścisz. Nie jest to jednak bardziej niedorzeczne niż, wiara, że oczy ciała mogą widzieć i że mózg może myśleć” (K-czI.92.2).

Umysł również nie myśli. Kurs używa słowa myśl lub myślenie w odniesieniu do umysłu, ponieważ jest to sposób, w jaki możemy to zrozumieć. Ostrzega się nas jednak, aby pamiętać, że forma jest ograniczona: „…słowa to jedynie symbole symboli. Są przeto po dwakroć oddalone od rzeczywistości” (P-21.1:9-10). Umysł wybiera między dwoma przekonaniami, dwoma „myślami” (oddzielenie jest rzeczywiste lub nie) lub dwoma nauczycielami (ego lub Duch Święty). Można również powiedzieć, że umysł mówi „nie” lub „nie nie” prawdzie Tożsamości danej nam przez Boga, która jest Jego niewinnym Synem. Więc nie myśli – wybiera – to wszystko. Kiedy wybiera ego, iluzja myślenia, osądzania, czucia i działania we śnie zaczyna działać. Kiedy wybiera prawdę, jest nieruchomy i spoczywa w cichej pewności.

Ken Wapnick o dualności odczyniającej dualność

Z serii “Ludzie pytają, Ken Wapnick odpowiada”.

Pytanie #831:

Jaki aspekt naszego umysłu (umysłów) naprawdę rozumie „widzenie poza złudzenie”? Oczywiste jest, że nie możemy widzieć poza iluzję z wnętrza iliuzji. ​​Powiedzenie po prostu, że „widzimy to z Jezusem”, implikuje inny podział między podmiotem i przedmiotem; tj. istnieje „ja” i „Jezus”. Czy możemy użyć dualności, aby cofnąć dualność? W pewnym sensie myślę, że to właśnie „robi” Kurs.

Nadal jesteśmy niemal bezradni wobec sił, z którymi się tu mierzymy. Kontynuowaliśmy, z liniowej perspektywy przez „miliony lat”, aktywnie opóźniając nasze rozpoznanie jedności, z niemal całkowitym niedocenianiem rozmiaru naszego zaprzeczenia. Było tylko jedno zaprzeczenie, ale przybrało ono milion miliardów form. Jako pozorna jednostka, która nie chce już być ani ofiarą, ani prześladowcą, sam sen nadal wydaje się wirtualnie wymuszać orientację albo-albo w każdej danej sytuacji. Jeśli istnieje „inny sposób widzenia tego”, czy istnieje odpowiadająca mu symboliczna zmiana w świecie, który nadal widzimy, czy jest to po prostu kolejne złudzenie?

Nauczenie się Kursu Cudów oraz ostateczne i całkowite „wyrzeczenie się ego w sobie” wydaje się być celem niemal całkowicie niemożliwym, ze względu na dualizm inherentny złudzeniu, który wydaje się uniemożliwiać samo wyrzeczenie. Pomimo wielokrotnego przebaczania, wciąż daję się złapać i uwięzić w złudzeniach świata. Co byś polecił, co może lub nie może znaleźć odzwierciedlenia w Kursie, aby uporać się szczerze i skutecznie z tym powtarzającym się koszmarem, raz na zawsze?

Odpowiedź:

Masz rację, że dopóki nasza uwaga pozostaje skupiona na świecie i wszystkich jego licznych wyzwaniach, zawiłościach i ograniczonych wyborach albo-albo, nie ma wyjścia. Ale Kurs oferuje nam coś, co pomoże nam wydostać się z tego bagna, w którym się znaleźliśmy – nazywa się to cudem. Cud po prostu polega na przeniesieniu naszej uwagi ze świata z powrotem na nasz umysł. I zamiast zaprzeczać światu, Kurs zaprasza nas do wykorzystania samego świata, aby ułatwić tę zmianę. Ponieważ Kurs uczy, że świat jest niczym więcej niż projekcją zawartości umysłu. A na poziomie umysłu wybór jest naprawdę prosty – istnieją tylko dwie alternatywy: treść ego ataku, winy i lęku lub treść Ducha Świętego miłości, połączenia i przebaczenia. I możemy dość łatwo stwierdzić, którą wybraliśmy, patrząc na to, jak doświadczamy naszego świata. Oczywiście ten wybór nadal mieści się w sferze dualizmu, ale w końcu dojdziemy do wniosku, że nie ma żadnego dualizmu, gdyż tylko jedna z alternatyw – miłość – jest prawdziwa.

Nie jesteśmy proszeni o to, abyśmy próbowali przestać widzieć dualizm, ani abyśmy uznali, że dualizm jest nierealny, a świat jest złudzeniem. Nie jest też naszą odpowiedzialnością próba spojrzenia poza złudzenie dualizmu na jedność. Podejście Kursu jest pośrednie (T-14.I). Dualizm nie jest inherentny światu, ale podzielonemu umysłowi. Złudzenie nie może niczego wzmocnić, chyba że nadal chcemy, aby było prawdziwe. Jesteśmy proszeni o przyjrzenie się wszystkim sposobom, w jakie blokujemy jakiekolwiek doświadczenie jedności, które tak naprawdę sprowadzają się do jednego — naszych osądów, które utrzymują separację i różnice rzeczywistymi i żywymi w naszym umyśle. Innymi słowy, nic nie musi zostać zrobione, aby osiągnąć stan poza dualnością, poza uświadomieniem sobie naszej ciągłej inwestycji w dualizm, a w szczególności w osądy, które ją podtrzymują, a następnie uznaniem, że każdy z naszych osądów ma swoją cenę. Przebaczenie jest procesem Kursu, który pozwala nam stopniowo uwolnić naszą inwestycję w dualizm i separację — ta inwestycja jest prawdziwą przeszkodą, a nie świat, który jest jej efektem. I masz rację, że błędem jest niedocenianie rozmiaru naszego zaprzeczenia. Ale kluczowe jest, abyśmy zrozumieli, że nie przebaczamy światu i wszystkim naszym zewnętrznym relacjom, ale nasz własny wybór ego.

Innymi słowy, nie ma nic, co trzeba by uczyć – tylko odczynić. A zatem naszą rolą jest ciągłe patrzenie na i poza wszystkie przeszkody, które umieściliśmy w naszych umysłach między sobą a świadomością obecności miłości. Wymaga to cierpliwości i chociaż prawdą jest, że nasza wiara w czas liniowy może sprawiać, że wydaje się to zniechęcającym procesem, to właśnie dlatego Kurs zaprasza nas do korzystania z Jezusa lub Ducha Świętego, aby pomóc nam połączyć się w świętej chwili poza czasem.

Dylemat, który odczuwasz, jest w pewnym sensie częścią problemu, ponieważ po prostu nadal wzmacnia w twoim umyśle gęstość i rzeczywistość złudnego ego. Nie możemy sobie wyobrazić, jak możemy wydostać się z tego koszmaru, ponieważ nadal myślimy, że musimy się z niego wydostać. I chodzi o to, że samo „ja”, które tak rozpaczliwie próbuje zrozumieć i puścić, samo w sobie jest przeszkodą. To „ja”, które chce zrozumieć, jest częścią tego, na co trzeba po prostu spojrzeć, uśmiechnąć się i na samym końcu uwolnić.

Istnieją kroki w procesie dochodzenia do uznania, że ​​świat, a także jaźń, którą myślimy, że jesteśmy, są złudne. Ponieważ nie możemy sobie wyobrazić, jak to jest nie dać się złapać w iluzję, Jezus po prostu prosi nas o podjęcie małych kroków, które najpierw pozwolą nam zacząć traktować świat, nasze problemy i kwestie mniej poważnie. To jest symboliczna zmiana w sposobie, w jaki postrzegamy świat, o którą pytasz, odchodząc od opozycyjnych ról ofiary i prześladowcy. Zaczynamy od zmiany celu, jaki nadajemy światu i naszym ciałom, odzwierciedlonej w uznaniu, że nasze interesy lub cel są wspólne, a nie oddzielne od wszystkich naszych braci i sióstr. Uznanie naszego jednego wspólnego celu rozpoczyna naszą podróż do rozpoznania naszego jednego wspólnego Ja.

W międzyczasie, tak, jak zauważyłeś, Jezus i Kurs używają dualizmu, aby zniweczyć dualizm, zamiast go podtrzymywać. Podczas gdy nadal wierzymy, że jesteśmy oddzieleni, potrzebujemy myśli w iluzji, nawet jeśli wydaje się ona oddzielona od nas, która przypomina nam o jedności. Tak więc Jezus, lub Duch Święty, symbolizują część naszego umysłu, „która naprawdę rozumie 'widzenie poza złudzenie’”, jak to ująłeś. Jak Jezus mówi nam na wiele różnych sposobów w Kursie, musimy nauczyć się oddzielać od naszego ego. I tak używa idei dualizmu lub separacji, aby pomóc nam rozpocząć proces oddzielania się od ego. Gdy zaczniemy uwalniać nasze zaangażowanie i identyfikację z ego, nasza chęć rozpoznania jego złudnej natury będzie stopniowo wzrastać i nie będziemy już potrzebować obron, które świat i nasze ciała zapewniają przed doświadczaniem jedności, która jest naszą rzeczywistością.

Rozważ poniższe przykłady z Kursu, pokazujące, w jaki sposób Jezus używa języka dualizmu i separacji, aby ułatwić ten proces, nadając słowom inne znaczenie (kursywa dodana w każdym fragmencie):

“Powodem, dla którego potrzebujesz mojej pomocy, jest twoje zaprzeczanie własnemu Przewodnikowi i dlatego potrzebujesz przewodnictwa. Moją rolą jest oddzielenie tego, co prawdziwe, od tego, co fałszywe, by prawda mogła przedrzeć się przez ustawione przez ego zapory i zajaśnieć w twoim umyśle. Ego naszych połączonych sił przemóc nie może.” (T-4.III.2:4-6)

“Uważałeś oddzielenie za sposób zerwania komunikacji ze swoim Ojcem. Duch Święty reinterpretuje je jako sposób ponownego ustanowienia tego, co nie zostało zerwane, ale zostało uczynione niejasnym. Wszystko, co wytworzyłeś, jest Mu przydatne dla Jego przenajświętszego celu. On wie, że nie jesteś oddzielny od Boga, lecz postrzega w twym umyśle wiele tego, co pozwala ci myśleć, że jesteś. To wszystko, i nic więcej, chce On od ciebie oddzielić. Nauczy cię, jak dla swego dobra posługiwać się mocą decyzji, którą wytworzyłeś w miejsce mocy tworzenia. Ty, który wytworzyłeś ją, by się krzyżować, musisz się od Niego nauczyć, jak ją stosować w świętej w sprawie odnowy.” (T-14.VI.5:1-7)

“[Duch Święty] Oddzieli natomiast wszystko to, co ma znaczenie, odrzucając resztę i ofiarowując twoją prawdziwą komunikację tym, którzy chcieliby komunikować się równie prawdziwie z tobą.” (T-14.VI.7:4)

“To ciało jest na zewnątrz i nas nie interesuje … Widzieć nasze Ja oddzielnym od ciała – to położyć kres atakowi na Boży plan zbawienia i zamiast tego go przyjąć.” (K-czI.72.9:2,5)

Po prostu prosi się nas o zaufanie procesowi, który stopniowo wydźwignie nas z dualistycznego bagna, które uczyniliśmy rzeczywistym w naszych umysłach. Ale podczas gdy my pozostajemy zbyt przestraszeni, aby uwolnić się od dualizmu, Jezus po prostu używa dualistycznych symboli separacji, aby cofnąć naszą wiarę w separację. I obiecuje nam uwolnienie od bólu naszego narzuconego sobie więzienia konceptualnego, jeśli pozwolimy mu pokierować naszym postrzeganiem, gdy patrzymy z nim.

Ken Wapnick o wdzięczności

Z serii “Ludzie pytają, Ken Wapnick odpowiada”.

Pytanie #1226:

Proszę o omówienie wdzięczności w kontekście Kursu Cudów. Czy możemy być naprawdę wdzięczni za coś więcej niż możliwość przebaczenia?

Odpowiedź:

Jeśli przez wdzięczność za możliwość przebaczenia rozumiesz bycie wdzięcznym sobie nawzajem za te możliwości, dotknąłeś istoty Kursu Cudów, którą jest przebaczenie. W nagranym warsztacie zatytułowanym „Nasza wdzięczność dla Boga” Ken omawia wdzięczność na trzech poziomach: naszą wdzięczność dla Boga, dla Jezusa i dla siebie nawzajem. Tak jak przebaczenie jest korektą dla braku przebaczenia, który odczuwamy, wdzięczność również jest korektą. Koryguje niewdzięczność, którą odczuwamy na tych trzech poziomach, a gdy nasza niewdzięczność zostaje skorygowana, potrzeba wdzięczności znika. Nie ma to nic wspólnego z tym, że Jezus lub Bóg potrzebują naszej wdzięczności (patrz T-6.I.17) – jest to po prostu kolejny wymiar w procesie odczyniania systemu myślowego ego w naszych umysłach. Jeśli niewdzięczność jest postrzegana jako kamień węgielny systemu ego, zasadniczo idący ręka w rękę z osądem, atakiem, strachem i poczuciem winy, to miłość musi nadejść, gdy cofniemy niewdzięczność i pozwolimy sobie poczuć wdzięczność wobec siebie nawzajem, wobec Jezusa i wobec Boga, ponieważ miłość została ukryta za niewdzięcznością. Niewdzięczność jest jak zasłona, a zatem, gdy zasłona zniknie, można doświadczyć Miłości Boga.

Krótko mówiąc, wdzięczność, którą Kurs prosi nas czuć względem siebie, nie dotyczy tego, co robisz dla mnie, ani nędznego sposobu, w jaki mnie potraktowałeś. Jest to wdzięczność za to, że mogę zobaczyć w tobie lustro mojego własnego ja. Widząc „grzech” w tobie, wiem, że jest we mnie, a zmieniając zdanie o tobie, zmieniam zdanie o sobie. To jest źródło naszej wdzięczności względem siebie. Jednak nie mogę ci przebaczyć bez kochającej Obecności obok mnie, a więc moja wdzięczność wobec ciebie jest niemożliwa bez mojego poczucia wdzięczności wobec Jezusa lub Ducha Świętego. Innymi słowy, zdaję sobie sprawę, że nie mogę zmienić zdania samodzielnie, ponieważ to moje ja wpędziło mnie w ten bałagan, oskarżyło cię i wierzy, że mogę to zrobić sam. Poleganie na tym ja będzie służyć jedynie utrzymaniu mnie w piekle. Tak więc uznaję nie tylko, że nie mogę tego zrobić bez Jezusa, ale także, że nie mogę tego zrobić bez ciebie, ponieważ reprezentujesz część mojego ja, którą oddzieliłem i wypchnąłem poza siebie. I dopóki nie uznam, że nie jesteś poza mną, ale naprawdę jesteś częścią mnie, nigdy nie poznam Chrystusa, którym jestem. „Twą funkcją tu na ziemi jest mu jedynie przebaczyć, byś mógł przyjąć go z powrotem jako swoją Tożsamość. On jest taki, jakim go stworzył Bóg. A ty jesteś tym, czym on jest. Przebacz mu teraz jego grzechy, a ujrzysz, że stanowisz z nim jedność” (K-czI.192.10:6-9).

W miarę jak posuwamy się naprzód w tym procesie odczyniania ego, nasza wdzięczność dla Jezusa wzrośnie, gdy uświadomimy sobie, że pomimo wszystkich okropnych rzeczy ego, które dzieją się w nas, część z nas wie, że on naprawdę nas kocha i że akceptując jego miłość, możemy zaakceptować miłość, którą jesteśmy. To zatem usuwa niewdzięczność, którą czuliśmy wobec Boga, dzięki naszej akceptacji zastępstwa ego dla prawdziwego Boga. Odzwierciedlając miłość Nieba w swojej relacji z nami, Jezus pomaga nam pamiętać o głębokiej wdzięczności, którą czujemy do Boga jako naszego kochającego Stwórcy i Źródła.

Ken Wapnick o tym, kim jest nasz brat

Z serii “Ludzie pytają, Ken Wapnick odpowiada”.

Pytanie #1164:

Mam problem z identyfikacją mojego brata. Wiem, że powiniśmy kochać swojego brata jak siebie samego, bez względu na to, kim on jest. Jestem teraz w rozdziale 25 i nie wiem, kim jest mój brat. Czy to ja sam? Wiem, że to brzmi absurdalnie, ale naprawdę nie wiem.

Odpowiedź:

Źródłem fizycznego wszechświata, w tym wszystkich ciał, które zawiera, jest myśl o separacji traktowana poważnie w jednym umyśle Synostwa. Ta myśl rodzi braterstwo wszystkich oddzielonych. Z wnętrza snu o separacji wydaje się, że istnieje wiele oddzielnych ciał żyjących oddzielnymi życiami, z których wszystkie są określane w Kursie Cudów jako „wasz brat”, ponieważ są oddzielonymi częściami jednego umysłu. To właśnie ma na myśli Jezus, gdy mówi nam: „Jeden brat to wszyscy bracia. Każdy umysł zawiera wszystkie umysły, bo każdy umysł jest jednym. Taka jest prawda” (K-czI.161.4:1-3). Tak więc każdy jest twoim bratem. Wszystko, czego Kurs uczy o praktyce przebaczenia w relacji z „twoim bratem”, dotyczy każdego. Dopóki podzielony umysł postrzega inne ciała jako oddzielne od siebie, istnieje potrzeba przebaczenia. To, co upraszcza praktykę przebaczenia, to jego uniwersalna stosowalność. Każde spotkanie jest okazją, aby zobaczyć wybór umysłu dotyczący separacji odzwierciedlony w myślach i osądach rzutowanych na innych. W podręczniku Jezus mówi nam, że nie ma wypadków, przypadkowych spotkań, nie ma nieznajomych (P-3.1-2). Twój brat to osoba, z którą jesteś w tej chwili: „nieznajomi w windzie [którzy] uśmiechną się do siebie, [..] dorosły [który] nie skarci dziecka za to, że się z nim zderzyło, [..] studenci [którzy] zostaną przyjaciółmi” (P-3.2:2).

Kochać brata, który wydaje się być obcym, oznacza uznać, że wszelkie postrzegane różnice są nieistotne w obliczu leżącej u podstaw jedności, która jednoczy każdą rozbitą część Synostwa. Każdy brat ma umysł, który zawiera kłamstwo ego o separacji, pamięć Ducha Świętego o prawdzie i moc wyboru między nimi. Kochać brata jako siebie samego oznacza uznać, że postrzeganie go jako oddzielnego jest projekcją umysłu. Kiedy umysł wybiera separację, projektuje poczucie winy za ten wybór na ciało – własne, jak i innych – a następnie błędnie wierzy, że zewnętrzne przyczyny są odpowiedzialne za to, co jest doświadczane w iluzji. ​​Tak więc w praktyce Kursu kochać brata oznacza wybaczyć mu to, czego nie uczynił (T-17.III.1:5). Może on atakować w sposób pełen nienawiści, krzywdzący, ale nie może odebrać pokoju, który mieszka w umyśle. Ten zostaje porzucony tylko przez wybór identyfikacji z ego, a nie z Duchem Świętym.

Mówienie o oddzielonych częściach oznacza mówienie w dualistycznych terminach, które mają zastosowanie w marzeniu o separacji. W rzeczywistości nie ma „braci”; tylko jeden Syn zjednoczony z Ojcem w jedności, której nie można wyrazić językiem separacji. Jezus używa dualistycznego języka w Kursie, ponieważ wierzymy w dualizm separacji. Uczy przebaczenia, abyśmy mogli cofnąć to przekonanie, ucząc się, że jesteśmy umysłami, a nie ciałami. W tym celu Jezus mówi nam: „Myśl raczej o nim [bracie] jako o umyśle, w którym nadal trwają złudzenia, lecz który to umysł jest ci bratem. Nie czyni go bratem ani to, o czym śni, ani też nie jest bratem jego ciało – “bohater” snu. To jego rzeczywistość jest twoim bratem, tak jak twoja jest jego bratem. Twój i jego umysł złączone są w braterstwie” (T-28.IV.3:3-6). Proces uczenia się, że jako umysły, wszyscy jesteśmy tacy sami, doprowadzi do świadomości, że wszyscy jesteśmy jednością.

Ken Wapnick o tym, że lęk i miłość to nie dwie strony jednego medalu

Z serii “Ludzie pytają, Ken Wapnick odpowiada”.

Pytanie #449:

Niedawno uświadomiłem sobie, że miłość i strach opierają się na tej samej „energii” (lub tej samej „wibracji”). A to, co ego postrzega jako lęk, prawidłowy umysł postrzega jako miłość. To jak dwie strony jednego medalu. Czy moje spostrzeżenie jest słuszne? Jeśli tak, czy stan lęku byłby cenniejszy niż stan obojętności z duchowej perspektywy? Czy ten stan lęku byłby przededniem przebudzenia?

Odpowiedź:

Chociaż twój wgląd pomógł ci w wycofaniu się z lęku twojego ego i rozpoznaniu, że istnieje inny sposób patrzenia na rzeczy, twój opis nie byłby, ściśle mówiąc, spójny z podejściem Kursu. W ramach Kursu cudów, tylko miłość jest prawdziwa, a lęk nie istnieje (T-wst), więc nie mogą mieć wspólnego pochodzenia ani podstawy. Niewielka modyfikacja w jednym z twoich stwierdzeń byłaby jednak zgodna z zasadami Kursu: To, co ego postrzega z lękiem, prawidłowy umysł postrzega z miłością. Ale kiedykolwiek mówimy o czymś jako o czymś postrzeganym, omawiamy iluzoryczną sferę dualności, z której miłość, ze swej natury, została wykluczona.

Co zatem byłoby podstawą twojego wglądu, z perspektywy Kursu? Może to być odbicie rozpoznania, że ​​zawsze, pod lękiem, jest pamięć o miłości. W rezultacie, cokolwiek ego uczyniło, aby utrzymać rzeczywistość winy i lęku w naszym umyśle, gdy spojrzy się na to przez łagodne postrzeganie Ducha Świętego, staje się przypomnieniem miłości, którą lęk skrywa (T-12.I.9-10). I tak cel wszystkiego zawsze może zostać przekształcony z ego na Ducha Świętego.

Jeśli chodzi o twoje pytania końcowe, żaden stan ego sam w sobie nie jest cenniejszy od innego. Kluczem do praktykowania przebaczenia, jak mówi nam Kurs, jest umiejętność identyfikowania naszego ego w jakiejkolwiek formie się pojawia, czy to lęku, obojętności, czy którejkolwiek z jego niezliczonych manifestacji (T-15.X.4:2-5; 5:1-3; T-23.III.1-2). Dopiero wtedy możemy poprosić o pomoc w uznaniu ukrytego poczucia winy, które napędza te projekcje, aby można je było uwolnić. Ponieważ zaprzeczanie naszym reakcjom ego oznacza odmawianie sobie możliwości uzdrowienia, każde rozpoznanie, że ego kontroluje nasze myślenie, otwiera drzwi do możliwości przebudzenia się z naszego koszmarnego snu.

Ken Wapnick o oddalaniu się od świata

Z serii “Ludzie pytają, Ken Wapnick odpowiada”.

Pytanie #1133:

Wyczuwam dostrzegalną ironię i paradoks w celu Kursu wyeliminowania naszej odrębności od naszych braci, zwanych Synem Bożym, w tym, że wraz ze wzrostem nauki i czytania, następuje we mnie zauważalna zmiana. Jednak gdy obserwuję świat, zwłaszcza poprzez media informacyjne, zauważam więcej różnic między nami i więcej odrębności, ponieważ nie jestem w stanie utożsamić się ze światem. To znaczy, moje studia zmieniają mnie w kierunku celów, które nie są jednakowo rozwijane na świecie i powoli oddalamy się od siebie w naszych koncepcjach samych siebie. Czy to błędne użycie osądu? Czy to po prostu zwiększona okazja do wybaczenia pozornie rosnącego szaleństwa?

Odpowiedź:

W tekście jest podrozdział „Większe złączenie” w rozdziale 28, który może pomóc ci w twoim zamieszaniu dotyczącym tego, co wydaje się dziać w twoim doświadczeniu. Błąd w twoim myśleniu polega na wierze, że powinieneś czuć się bliżej świata i jego mieszkańców w wyniku praktykowania Kursu. Może to być wynik na jakiś czas, ponieważ nadal identyfikujesz się ze swoim ciałem. Jednak celem Jezusa w jego Kursie jest doprowadzenie nas do rozpoznania, że ​​nie jesteśmy ego – ani systemem myślowym separacji, ani jego manifestacjami, ciałami i światem. Raczej jesteśmy umysłem, który jest złapany w iluzoryczny sen separacji, wierząc, że jesteśmy postaciami w tym śnie. A cud lub przebaczenie to proces, w którym z czasem stopniowo identyfikujemy się coraz bardziej z umysłem, który śni, a coraz mniej z postaciami we śnie. Proces ten postępuje, gdy uczymy się po prostu uwalniać wszystkie osądy, których trzymaliśmy się na temat wszystkich postaci we śnie, w tym postaci, którą uważaliśmy za nasze własne, oddzielne, indywidualne ja. Można więc powiedzieć, że celem Kursu jest nauczenie nas, jak wykorzystywać oddzielenie do uzdrawiania, poprzez naukę oddzielania siebie jako umysłu od ego i wszystkich jego przejawów.

Jednakże nie jest to po prostu proces intelektualnego zaprzeczania światu i całemu jego szaleństwu i cierpieniu, ponieważ nie byłoby to wcale uzdrowieniem. Dlatego chcielibyśmy zapytać samych siebie, czy odczuwamy jakąś identyfikację i współczucie dla innych umysłów, które są złapane w tę samą bolesną sieć iluzji ego, w którą sami byliśmy złapani, rozpoznając, że wszyscy dzielimy ten sam podstawowy problem. I kiedykolwiek znajdujemy się w reakcji na to, co wydaje się dziać z którąkolwiek z postaci we śnie, ponownie utożsamiamy się z iluzją ego i ponownie czynimy grzech, winę i ból rzeczywistymi w naszym umyśle, tak jak wszyscy inni. A rozwiązaniem jest po prostu rozpoznanie wyboru ego, którego dokonaliśmy, nieosądzanie siebie za dokonanie tego wyboru, a następnie pamiętanie, że inny wybór jest zawsze dostępny, kiedy go chcemy.

Chociaż przeczytanie całego podrozdziału może okazać się pomocne, przyjrzymy się niektórym fragmentom z „Większe złączenie”, które stanowią podstawę tego, co właśnie opisaliśmy:

“Przyjmowanie dla siebie Pokuty oznacza niewspieranie czyjegoś snu o chorobie i śmierci … Póki mu nie pomożesz, będziesz cierpiał ból razem z nim, bo jest to twoim życzeniem. I staniesz się postacią w jego śnie o bólu, tak samo jak on w twoim. W ten sposób ty i twój brat staniecie się obydwaj złudzeniami bez tożsamości … Odmów bycia częścią napawających lękiem snów, niezależnie od formy, jaką przybierają, gdyż stracisz w nich tożsamość. Odnajdziesz siebie poprzez nieprzyjmowanie tego, że są twą przyczyną i dają ci skutki. Jesteś poza nimi, lecz nie poza tym kto je śni. W ten sposób oddzielasz śniącego od marzenia sennego i łączysz się z jednym, drugiemu zaś pozwalasz odejść. Marzenie senne jest jedynie złudzeniem w umyśle. I chciałbyś połączyć się z umysłem, ale nigdy nie z marzeniem sennym … 

Podobnie jak ty, twój brat myśli, że jest marzeniem sennym. Nie podzielaj jego złudzenia o sobie, bo twoja Tożsamość zależy od jego rzeczywistości. Myśl raczej o nim jako o umyśle, w którym nadal trwają złudzenia, lecz który to umysł jest ci bratem. Nie czyni go bratem ani to, o czym śni, ani też nie jest bratem jego ciało – “bohater” snu. To jego rzeczywistość jest twoim bratem, tak jak twoja jest jego bratem. Twój i jego umysł złączone są w braterstwie … Tożsamość w snach nie ma znaczenia, bo śniący i marzenie senne są jednym. Ten, kto podziela marzenie senne, musi być marzeniem sennym, które podziela, bo poprzez podzielanie wytwarzana jest przyczyna … Podzielasz zamęt i masz zamęt, ponieważ w luce nie istnieje żadne stabilne ja. To, co jest takie samo, wydaje się różne, gdyż to, co jest takie samo, jawi się jako niepodobne. Jego sny są twoje, bo pozwalasz, by nimi były. Lecz gdybyś zabrał swoje własne, on byłby wolny i od twoich, i od swoich własnych. Twoje sny są świadkami jego snów, a jego dowodzą prawdy twoich. Jeżeli jednak ujrzysz, że nie ma prawdy w twoich, jego sny odejdą, a on zrozumie, co je wytworzyło.” (T-28.IV.1:1,6-8; 2:2-7; 3:1-6; 5:4-5; 6:1-6, kursywa dodana.)

Ken Wapnick o zmniejszeniu zainteresowania codziennymi sprawami

Z serii “Ludzie pytają, Ken Wapnick odpowiada”.

Pytanie #1177:

W wyniku moich studiów nad Kursem cudów napotkałem niekomfortowe, a czasami alarmujące, zmniejszenie mojej identyfikacji z wydarzeniami i aktywnościami mojego codziennego doświadczenia oraz zainteresowania nimi. Czy jest to właściwy wynik zmiany myślenia, która jest opisywana jako cel nauk Kursu? W jaki sposób te uczucia oderwania od snu są pogodzone z uczestnictwem w programie nauczania mojego doświadczenia życiowego, abym mógł nauczać i w ten sposób uczyć się dołączać, jak opisuje Jezus?

Odpowiedź:

Nauczenie się, by nie traktować siebie zbyt poważnie, jest rzeczywiście jedną z nagród za stosowanie zasad przebaczenia w swoim życiu. Jest to wynik rozpoznania, że ​​wszystko, co się dzieje, jest projekcją umysłu. Chociaż prawdą jest, że wydarzenia i działania codziennego życia są częścią iluzji, dopóki umysł nie zostanie uzdrowiony ze wszelkiej wiary w separację, są one ważnymi okazjami w sali lekcyjnej przebaczenia. Nauka zawarta w tekście i lekcjach z zeszytu ćwiczeń ma być stosowana do konkretnych doświadczeń w życiu. Wszystkie wydarzenia i działania tracą znaczenie, jakie miały przed studiowaniem Kursu, ale teraz mogą służyć programowi Ducha Świętego uzdrawiania umysłu z myśli o separacji: „Duch Święty uczy cię posługiwać się tym, co ego wytworzyło, aby uczyć przeciwieństwa tego, czego ego się „nauczyło”” (T-7.IV.3:3). Nie może być wyższego celu dla działań, które wypełniają nasze dni. Nic poza niszczycielskim programem ego dotyczącym separacji nie zostaje utracone, gdy umysł przechodzi na lekcje Ducha Świętego. Gdy nauczysz się patrzeć na wszystko jak na salę lekcyjną, w której ćwiczysz przebaczanie, z nawiązką rekompensujesz utratę zainteresowania.

Jednym z celów dla studenta Kursu jest stanie się „szczęśliwym uczniem”. Energia, której nie marnuje się już na realizację niepociągających nas już zainteresowań, może być teraz poświęcona na zwrócenie uwagi na aktywność umysłu, który często jest bardzo zajęty stawianiem „przykuwających nasze zainteresowanie” przeszkód dla świadomości obecności miłości (T-ws.1:7) w formie myśli atakujących i osądów opartych na separacji. Są one odbiciem strachu umysłu przed pełnym przyjęciem pamięci o Bożej Miłości, którą reprezentuje Duch Święty. Jeśli jesteśmy gotowi spojrzeć na te przeszkody, bez osądzania, zmieniania, usprawiedliwiania lub bronienia ich, można je oddać Duchowi Świętemu, aby je uzdrowił. Jak mówi nam Jezus w tekście: „Jeśli chciałbyś być szczęśliwym uczniem, musisz oddać Duchowi Świętemu wszystko, czego się nauczyłeś, by zostało to dla ciebie oduczone” (T-14.II.6:1). Angażując się w tę praktykę przebaczenia, łączymy się z Jezusem i podążamy z nim do ostatecznego celu Jego Kursu.

Ken Wapnick o małej chęci

Z serii “Ludzie pytają, Ken Wapnick odpowiada”.

Pytanie #680:

Jezus często mówi w Kursie cudów, że mam ufać tylko swojej chęci. W różnych momentach myślałem, że nie mogłem być bardziej chętny, ale zamiast tego wydaje się, że wybrałem drogę wyboru bardziej złośliwego ego. Od tego czasu zrozumiałem, dzięki twojej pomocy, że odniesienia takie jak te odnoszą się do mojego umysłu (poza czasem/przestrzenią). To samo dotyczy komentarza Jezusa o tym, że Kurs nie oferuje praktycznych porad – bo cóż może być bardziej bezpośrednie niż powiedzenie nam, abyśmy prosili o pomoc. Więc ponownie, ponieważ myślałem, że poprosiłem o pomoc przed przeczytaniem tego, jedyny spokojny sposób, w jaki mogę to zrozumieć, to to, że odnosi się to do mnie metafizycznego. Potrzebuję jednak wyjaśnienia, czy ​​czekanie w wierze, że odpowiedzi nadejdą, samo w sobie nie jest oparte na ego. Próbowałem sobie poradzić w świecie, mając wiarę, że moje próby zostaną zastąpione podążaniem za Duchem Świętym. Oczywiście nie byłem wystarczająco chętny, a teraz nawet nie mogę sobie poradzić w świecie. Próbowałem profesjonalnej pomocy, ale wydaje się, że teraz również potrzebowałbym Przewodnictwa, aby podjąć tę decyzję w świecie tak samo jak każdą inną decyzję. Zadawanie pytań tutaj jest również trudne, ponieważ odpowiedzi, które znam, sprowadzają się do obserwowania siebie i zobaczenia, jaką zasłonę dymną serwują moje ego, i odwrócenia ich. Twoja pomoc była uspokajająca, więc pytam: Czy (próbować by) spróbować ponownie na swój własny sposób (prawdopodobnie wybrałbym jakieś miejsce na wolontariat), czy też byłoby to przeszkadzające (i prowadziłoby do kolejnej „porażki”)?

Odpowiedź:

Jezus zawsze mówi o podejmującym decyzje umyśle. Nie jest to jednak Umysł (przez wielkie U) Chrystusa, jeśli to masz na myśli mówiąc „metafizyczne ja”. Jest to część podzielonego umysłu, która może decydować za lub przeciw ego. Nasze doświadczenie jest bezpośrednim wynikiem tego wyboru, dlatego Jezus zawsze zwraca się do podejmującego decyzje; nie ma niezależnego „ja” w świecie poza umysłem. To „ja” jest po prostu projekcją podejmującego decyzje; Jezus nie rozmawiałby z projekcją.

„Mała chęć”, o którą nas prosi, to chęć udowodnienia, że ​​jesteśmy w błędzie – że nasze doświadczenia separacji, ataku i odrębnych interesów – nawet nasze koncepcje siebie – są w rzeczywistości błędnymi postrzeżeniami. Kiedy stajemy po stronie ego, mówimy: Nie jestem taki, jakim Bóg mnie stworzył! Robimy to, identyfikując się z “ja” ograniczonym, niedoskonałym i ciągle walczącym o przetrwanie w świecie ofiar i oprawców. Dlatego Jezus mówi nam, że „nauczenie się tego kursu wymaga chęci zakwestionowania każdej z twoich wartości” (T-24.ws.2:1). Musimy przynieść nasze błędne postrzeżenia do jego prawdy, naszą ciemność do jego światła, gdzie może zostać zastąpiona prawdziwym postrzeganiem. Ale najpierw musimy być gotowi przyznać, że byliśmy w błędzie w sposobie, w jaki postrzegaliśmy wszystko. Wtedy może nastąpić autentyczna zmiana. Zmiana nastąpi jednak w naszym wyborze nauczycieli w naszym umyśle, a niekoniecznie w okolicznościach w świecie. A ta chęć nie musi być doskonała, zapewnia nas: „… nie przejmuj [się] cieniami, które ją otaczają. Z tego powodu przyszedłeś. Gdybyś mógł przyjść bez nich, nie potrzebowałbyś świętej chwili” (T-18.IV.2:4-6).

W świetle tego, to, jak przebiega twoje życie w świecie, nie może być używane jako miara twojej gotowości do bycia prowadzonym przez Ducha Świętego lub Jezusa. Treści czyjegoś umysłu nie można oceniać na podstawie formy czyjegoś życia. Życie Jezusa w świecie nie było zbyt dobre w kategoriach świata; mimo to mówi nam, że jego wewnętrzne doświadczenie pokoju nigdy się nie zmieniło i prosi, abyśmy poszli za jego przykładem w trudnych okolicznościach naszego własnego życia (T-6.I). Nasze życia stają się zatem klasami, w których Jezus jako nasz wybrany nauczyciel może pomóc nam wykorzystać wszystkie relacje i okoliczności, aby nawiązać kontakt z przeszkodami na drodze do tego pokoju w naszych umysłach. Odzwierciedlają one system myślowy lub nauczyciela, którego wybraliśmy w naszych umysłach, nie przez to, co się dzieje, ale przez to, jak postrzegamy to, co się dzieje – nasze wewnętrzne reakcje. Tak więc, jak zauważyłeś, problemy w naszych ciałach i na świecie są „zasłoną dymną” ukrywającą prawdziwy konflikt w naszych umysłach. Są sposobem na udowodnienie, że mamy rację co do siebie i rzeczywistości. To jest to, z czym musimy się skontaktować i dlaczego Jezus kładzie tak duży nacisk na cel. To jest to, w czym nam pomaga.

Profesjonalna pomoc może być pomocna w procesie uwalniania ego. Miły terapeuta może pomóc ci nawiązać kontakt z niektórymi specyficznymi wyrażeniami dynamiki separacji ego w twoim życiu, nawet jeśli to może nigdy nie zostać użyte. Nie jest to łatwy proces ze względu na warstwy obronne, które zazwyczaj wszyscy mamy, więc wykwalifikowany terapeuta może być w tym względzie bardzo pomocny.

Na koniec, rób cokolwiek czujesz, że chciałbyś robić; jeśli pomaganie jako wolontariusz jest dla ciebie atrakcyjne, to dlaczego nie miałbyś tego robić? To nie jest sedno sprawy. Twoje skupienie powinno być wewnętrzne – twoja gotowość, aby udowodnić, że jesteś w błędzie co do swojego postrzegania siebie, tak aby prawda o tobie mogła wyjść z ukrycia. Kiedy jesteś zjednoczony z Jezusem lub Duchem Świętym w swoim umyśle, każda sytuacja lub interakcja (niezależnie od formy) może być radosna pod względem jej celu: kolejna okazja, aby uwolnić się od bólu rozłąki i zaakceptować pokój tożsamości miłości, którą dzielimy wszyscy. W miarę jak to będzie coraz bardziej twoim skupieniem, będziesz coraz mniej polegać na tym, że sprawy na zewnątrz idą dobrze, aby być szczęśliwym i spokojnym. A to z kolei oznacza, że ​​twoja (twojego umysłu) identyfikacja z ciałem również się zmniejszy — nawet jeśli nadal będziesz odpowiedzialnie i dojrzale dbać o jego normalne potrzeby.

Ken Wapnick o pokoju podczas lektury Kursu, a niepokoju w interakcji ze światem

Z serii “Ludzie pytają, Ken Wapnick odpowiada”.

Pytanie #1302:

Kiedy zamykam drzwi, zamykam się w pokoju i zagłębiam się w lekturę Kursu Cudów, czuję taką euforię, ponieważ wszystko, co jest tam napisane, brzmi prawdziwie. Naprawdę życzę sobie, aby po otwarciu drzwi iluzoryczny świat przestał istnieć. To oczywiście wywołuje natychmiastowy strach i niepokój. Czasami wyobrażam sobie, że „przebiegłe” ego potwierdza swoją wyjątkowość, jakby ze mnie kpiło, mówiąc „widzisz, Bóg tak naprawdę cię nie kocha; utknąłeś tutaj”. Staję się tak zdezorientowany i smutny, że po prostu płaczę, jak zawsze. Wydaje się, że we mnie toczy się nieustanna walka, a pokój, nawet gdy nadchodzi, jest ulotny. Wydaje się, że muszę pamiętać, aby „wybierać raz jeszcze” nieustannie i nieubłaganie. Koniec końców, naprawdę chcę tylko Boga. Szczerze wierzę również, że Bóg na mnie czeka. Ale skąd ta pozorna odległość i paskudztwo przesłaniające światło?

Odpowiedź:

Tak, inni studenci mają takie doświadczenia – wcale nie są one niezwykłe. Cierpliwość i łagodność są niezbędne w przechodzeniu przez ten proces. Gdybyśmy mogli po prostu zaakceptować pokój Boży bez zastrzeżeń za pierwszym razem, gdy otworzymy na niego nasze umysły, nie potrzebowalibyśmy Kursu Cudów; i rzeczywiście, prawdopodobnie nawet byśmy tu nie byli. Być może o wiele bardziej pomocne i realistyczne jest założenie, że tak naprawdę go nie chcemy – lub że chcemy go tylko na naszych warunkach – ponieważ przeraża nas to, co oznaczałoby jego pełne zaakceptowanie. W głębi duszy zdajemy sobie sprawę, że nasza tożsamość, jaką znamy, zniknie, podobnie jak świat. Jesteśmy więc w silnym konflikcie – oboje rozpaczliwie pragniemy pokoju, ale przeraża nas jego zaakceptowanie. Myślimy, że najwspanialszą rzeczą, jaką kiedykolwiek zrobimy, byłoby obudzić się z tego uciążliwego snu cierpienia, ale nie jesteśmy pewni, czy chcemy porzucić naszą tożsamość jako ja. To jest temat, który Jezus omawia w „Lęk przed odkupieniem” (T-13.III), a także jest tematem niedawnej książki Kennetha “Ending Our Resistance to Love”. Jednak Jezus zapewnia nas o łagodności podróży, w którą nas prowadzi: „Wpierw będziesz śnił o pokoju, a potem się do niego przebudzisz” (T-13.VII.9:1); i nie zostaniesz „gwałtownie uniesiony i ciśnięty w rzeczywistość” (T-16.VI.8:1).

Z pewnością wydaje się, że w naszych umysłach toczy się walka, ale jest to prawdą tylko z punktu widzenia ego. (Zwróć uwagę na sekcję w tekście zatytułowaną „Ponad polem walki” [T-23.IV]) Ego wyczuwa śmiertelne zagrożenie dla swojego istnienia, a tym zagrożeniem jest moc naszego umysłu, by zdecydować przeciwko ego i za systemem myślowym przebaczenia Ducha Świętego. Dokonanie tego wyboru jest początkiem końca ego, dlatego opracowało swoją strategię, by chronić nas przed naszymi tożsamościami jako umysłami podejmującymi decyzje. Tak więc dla ego istnieje zdecydowanie walka na śmierć i życie, ponieważ obie strony są prawdziwe w jego oczach. To jest napięcie, którego nie możemy nie czuć, gdy utożsamiamy się z ego. Jednak z punktu widzenia Jezusa nie ma żadnej walki, ponieważ wie, że ego i wszystko, co ono reprezentuje, jest zmyślone – nie możesz walczyć z czymś, co nie istnieje, chyba że jesteś Don Kichotem! Zadając nasze pytania – czym jest ego i gdzie można je znaleźć? – Jezus odpowiada: „Niczym i nigdzie” (W-2.6:7). Jezus prowadzi nas zatem w naszej podróży powrotnej do naszych umysłów, gdzie możemy nawiązać kontakt z naszymi błędnymi przekonaniami, a następnie dokonać wyboru przeciwko nim.

Ale ponieważ myślimy, że jesteśmy ciałami żyjącymi w świecie i nie jesteśmy już świadomi naszej tożsamości jako umysłów z mocą wyboru, Jezus spotyka nas na tym poziomie i wykorzystuje nasze doświadczenia w świecie, aby doprowadzić nas z powrotem do treści w naszych umysłach, a ostatecznie z powrotem do naszej tożsamości jako umysłów. Uczy nas, jak traktować nasze reakcje na wydarzenia w naszym codziennym życiu jako odzwierciedlenie treści, które wybraliśmy, aby urzeczywistnić w naszych umysłach: [reakcje będące] „zewnętrznym obrazem wewnętrznego stanu” (T-21.ws.1:5). Dlatego nasze interakcje są ważne – stanowią program nauczania, którego Jezus może użyć jako nasz nauczyciel. To jest charakterystyczna ścieżka Kursu Cudów.

Jeśli wycofujesz się ze świata ze strachu, ostatecznie dzieje się tak dlatego, że dałeś światu moc, której tak naprawdę nie ma, zapominając, że jest on projekcją twojego umysłu (częścią strategii ego) i że w związku z tym nadałeś mu jedyne znaczenie, jakie ma – główną zasadę wszystkich nauk Kursu (oprócz odniesienia do rozdziału 21 powyżej, zobacz również T-13.IX.3:1 i K-czI.2). Ulegając groźbom ego dotyczącym niebezpieczeństwa pozostania w twoim umyśle, pomijasz prawdziwą siłę, która wciąż tam jest. Depresja jest jedną z konsekwencji poważnego traktowania ego. Wybór ego oznacza zaprzeczenie prawdzie, oddzielenie się od źródła prawdziwego pokoju i szczęścia i sprawianie wrażenia, że ​​jesteś po prostu bezbronną ofiarą sił pozostających poza twoją kontrolą. Celem nauczania Jezusa jest zatem poprowadzenie nas z powrotem do wnętrza, do miejsca, w którym dokonujemy wyboru, czy wierzyć w jego prawdę, czy jej zaprzeczać. Jego metoda bierze pod uwagę nasz nieszczęsny stan, w którym nie zdajemy sobie sprawy, że istnieje „wewnątrz”, do którego możemy powrócić. To ponownie wskazuje na wartość naszych interakcji ze światem – możemy teraz nauczyć się skupiać na ich celu (treści), jednocześnie działając odpowiedzialnie w naszych rolach (formie): „Nie zapominaj, że uzdrowienie Syna Bożego jest wszystkim, czemu służy świat. To jest jedynym celem, jaki Duch Święty w nim widzi, a zatem jedynym, jaki on ma” (T-24.VI.4:1-2). W tym tkwi nasza nadzieja, podtrzymywana przez obietnicę Jezusa, że ​​będzie z nami na każdym kroku drogi, i przez Jego gwarancję, że nie możemy zawieść, ponieważ wszystko, co robimy, to zaprzeczanie naszemu zaprzeczeniu prawdzie (T-12.II.1:5) i pamiętanie tego, co postanowiliśmy zapomnieć.