Pod koniec sierpnia br. odbędzie się Festiwal Kursu Cudów, a jednym z wykładowców online będzie Gary Renard. Więcej informacji o festiwalu na stronie https://festiwal-kurscudow.pl/ a tymczasem zapraszam do obejrzenia wywiadu, jakiego udzielił GR z tej okazji.
Różnica między obrazami a wizją
Z cyklu pytania do Kena Wapnicka.
P #540: Czy mógłbyś wyjaśnić różnicę między obrazami a wizjami? Pytam dlatego, że to, co widzę fizycznie, jest tym, czym jestem fizycznie, a to, co widzi umysł, jest moją projekcją na świat. W drugiej części mojego umysłu, kiedy się modlę, widzę również obrazy innej natury, takie jak otrzymanie odpowiedzi na pytanie do Ducha Świętego w formie symbolicznej. Moje ego kusi mnie, by nie wierzyć we wszystkie obrazy, ale to pozostawia mnie raczej bez pocieszenia. Często te wewnętrzne „wizje” mają wiele interpretacji, dla których rozwinąłem nawyk proszenia o interpretację Ducha Świętego.
Odp.: Z perspektywy Kursu Cudów wszystkie obrazy lub wizje, niezależnie od tego, czy wyglądają na zewnętrzne w świecie poza nami, czy istnieją tylko w umyśle, są takie same. Są iluzjami rzutowanymi przez rozszczepiony umysł, który wierzy, że jest poza (oddzielony od) Bogiem i Niebem. To dlatego wczesne lekcje z podręcznika naprzemiennie każą nam skupiać się na tym, co wydajemy się widzieć naszymi fizycznymi oczami i na tym, co widzimy okiem umysłu – naszymi myślami i wewnętrznymi obrazami – ponieważ to, co wewnętrzne i zewnętrzne, jest takie samo (np. W.pI4; W.pI.31.2; W.pI.32.2,5; W.pI.33.1).
Istotna różnica nie polega na formie obrazu ani na jego wyglądającym źródle w świecie lub w umyśle, ale na celu, któremu służy, jak próbowałeś określić. Ten sam obraz może służyć albo celowi ego, albo celowi Ducha Świętego. Jeśli prowadzi cię w kierunku strachu, winy, osądu, ataku, wyjątkowości, własnego interesu itp., to dość skutecznie służy celowi ego, jakim jest oddzielenie i grzech. A jeśli pomaga ci pamiętać, że twoim jedynym celem jest uwolnienie się od osądzania i uznanie wspólnych interesów, źródłem inspiracji jest cel Ducha Świętego, jakim jest przebaczenie. Te dwie alternatywy są jasno wyartykułowane w lekcji z podręcznika „Wszystkie rzeczy, które myślę, że widzę, odzwierciedlają idee” (W.pII.325):
Oto myśl przewodnia zbawienia: To, co widzę, odzwierciedla proces zachodzący w moim umyśle, który zaczyna się od mojego wyobrażenia o tym, czego chcę. Stamtąd umysł tworzy obraz rzeczy, której pragnie, ocenia jako wartościową i dlatego stara się ją znaleźć. Obrazy te są następnie rzutowane na zewnątrz, postrzegane jako prawdziwe i strzeżone jako własne. Z obłąkanych pragnień rodzi się obłąkany świat. Z osądu rodzi się świat potępiony. A z przebaczających myśli wyłania się łagodny świat, z miłosierdziem dla świętego Syna Bożego, aby zaoferować mu uprzejmy dom, w którym może chwilę odpocząć, zanim wyruszy w dalszą drogę, i pomóc swoim braciom iść z nim naprzód i znaleźć drogę do nieba i do Boga (W.pII.325.1).
Mam nadzieję, że ten fragment pomoże ci wyraźniej zobaczyć, że to, co widzimy, odzwierciedla nasz własny wybór. Nic, co widzimy, nie przychodzi do nas bez zaproszenia. Jeśli więc stwierdzisz, że nie podoba ci się to, co widzisz, po prostu zaakceptuj, że popełniłeś błąd i chciałbyś pomocy Ducha Świętego w widzeniu inaczej (np. W.pI.20,21,22).
Wywiad z Garym, cz.1
Kurs Cudów – Prawdziwa modlitwa i dostatek, video
Ken Wapnick – Kurs Cudów jako wyróżniająca się ścieżka duchowa
Zapraszam do obejrzenia i zasubskrybowania naszego nondualistycznego kanału na YT! 🙂
Cytat na dziś. (XII 22)

Co robić, gdy brat prosi nas o coś „oburzającego”?
Z cyklu ludzie pytają, Ken Wapnick odpowiada.
Pytanie #541: Mam problem z rozdziałem 12, sekcja III, Inwestycja w rzeczywistość. Jezus mówi, że jeśli ktoś prosi o coś „oburzającego”, powinniśmy to zrobić, bo to nie ma znaczenia. Budzi to mój wielki strach, ponieważ przez całe życie nie potrafiłam odmówić, a to jest coś, co muszę zrobić dla własnego zdrowia psychicznego. Myślałam, że nie obowiązują nas żadne prawa poza Bożymi i że On nigdy niczego nie żąda. To wygląda dla mnie jak żądanie. To sprawia, że czuję się jakbym była pod czyjąś kontrolą, jeśli ktoś ma ochotę poprosić mnie o coś i może rozzłościć się, jeśli tego nie zrobię. Muszę to źle interpretować, ponieważ wywołuje to we mnie lęk w przeciwieństwie do reszty Kursu cudów. Jak Bóg mógłby oczekiwać, że będziemy się tak kłaniać cudzym życzeniom. Czy to nie jest sprzeczne z całą resztą?
Odpowiedź: Twoje zdezorientowanie tym fragmentem jest powszechne wśród studentów Kursu, ponieważ nasze silne ego ma skłonność do mylenia formy z treścią. Bądź pewna, że Jezus nigdy nie mówi o zachowaniu, lecz jedynie o naszych podstawowych myślach i postawach. Spójrzmy na to zdanie w szerszym kontekście:
„Rozpoznaj, co nie ma znaczenia, a jeśli twoi bracia poproszą cię o coś 'oburzającego’, zrób to, bo nie ma to znaczenia. Odmów, a twój sprzeciw ustanawia, że ma to dla ciebie znaczenie. Dlatego tylko ty uczyniłeś prośbę oburzającą, a każda prośba brata kierowana jest do ciebie. Dlaczego więc upierasz się, by mu odmówić? Bo to jest zaprzeczenie sobie i zubożenie was obu. On prosi o zbawienie, tak jak ty. Ubóstwo jest z ego, a nigdy z Boga. Nie można stawiać „oburzających” żądań temu, kto rozpoznaje, co jest cenne i nie chce przyjąć niczego innego.
Zbawienie jest dla umysłu i jest osiągane przez pokój. Jest to jedyna rzecz, która może być zbawiona i jedyny sposób na jej zbawienie. Każda odpowiedź inna niż miłość wynika z mylenia kwestii 'co’ i 'jak’ zbawienia, a to jest jedyna odpowiedź” (T.12.III.4:1,2,3,4,5,6,7,8; 5:1,2,3).
W tym konkretnym fragmencie nasza tendencja skupia się na części wypowiedzi „zrób to”, chociaż słowa, które Jezus podkreśla, wskazane kursywą, dotyczą naszej interpretacji prośby i naszej motywacji. Jego uwaga skupia się nie na „zrób to”, ale na „bo to nie ma znaczenia”.
Jezus prosi nas o przyjrzenie się naszemu oporowi wobec prośby brata. Jeśli jesteśmy przy zdrowych zmysłach, usłyszymy prawdziwą prośbę, która kryje się pod konkretnymi słowami i będziemy gotowi odpowiedzieć, ponieważ, mówiąc słowami tego fragmentu, „on prosi o zbawienie”. Nasza odpowiedź może, ale nie musi mieć formy tego, o co on prosi – nieodmawianie prośbie naszego brata nie oznacza, że robimy dokładnie to, o co on prosi behawioralnie. Ale nasza postawa nie będzie oporem czy odrzuceniem, ale otwartością na odpowiedź tym, o co on naprawdę prosi – miłością, o której nie wie, że jest jego.
Jezus wiedział, że źle zinterpretujemy ten fragment przez nasze ego pomieszanie formy i treści, dlatego kilka rozdziałów później dodaje wyjaśnienie:
„Powiedziałem, że jeśli brat poprosi cię o głupią rzecz, to ją wykonaj. Bądź jednak pewien, że nie oznacza to zrobienia głupiej rzeczy, która mogłaby zaszkodzić albo jemu, albo tobie, bo to, co zaszkodzi jednemu, zaszkodzi drugiemu. Głupie prośby są głupie tylko dlatego, że są sprzeczne, ponieważ zawsze zawierają jakiś element wyjątkowości. Tylko Duch Święty rozpoznaje głupie potrzeby tak samo jak prawdziwe. I On nauczy cię, jak zaspokoić obie bez utraty żadnej z nich” (T.16.I.6:4,5,6,7,8).
Po raz kolejny Jezus przenosi punkt ciężkości z konkretnego zachowania na podstawową treść i prosi nas o zwrócenie się do Ducha Świętego o pomoc, ponieważ nasza własna interpretacja odbierze prośbę naszego brata jako atak, a nie jako wezwanie do miłości. Dlatego musimy najpierw poprosić o pomoc dla siebie, zanim będziemy mogli odpowiedzieć na prawdziwą prośbę naszego brata. Tak długo, jak widzimy siebie jako ograniczonych i bezbronnych, będziemy postrzegać prośbę naszego brata jako nieuzasadnione żądanie wobec nas i nieuchronnie będziemy reagować defensywnie, tak jakbyśmy mogli być pomniejszeni przez żądania naszego brata. Jeśli jednak jesteśmy przy zdrowych zmysłach, będziemy w stanie usłyszeć prośbę naszego brata taką, jaką ona naprawdę jest – bojaźliwym wołaniem o miłość od kogoś, kto nie wierzy, że zasługuje na miłość. I będziemy wiedzieli, że jedyną odpowiedzią, której się domaga, jest miłość (T.12.I.3,4,5), której nie jesteśmy źródłem.
Poprzez naszą gotowość do bycia kanałem dla miłości, do której On wzywa, mówimy, że jesteśmy gotowi sami doświadczyć tej miłości. Dlatego, jak mówi Jezus we wcześniejszym fragmencie, odmówić prośbie brata to zubożyć także siebie. Gniew i opór, który czujesz, są wskazówkami, że ego jest twoim przewodnikiem. Tak więc, podczas gdy czujesz, że możesz potrzebować zachować granice, aby chronić siebie, Jezus mówi, że nadal jest możliwe odpowiedzieć na podstawową prośbę twojego brata o miłość. Jezus bowiem nigdy nie prosiłby nas o zrobienie czegoś, co według nas mogłoby nas zranić – to my zawsze wymagamy tego od siebie.
Ken Wapnick – Pytania i odpowiedzi
Z cyklu ludzie pytają, Ken Wapnick odpowiadał.
Pyt. #281: Moje pytanie dotyczy odpowiedzialności. Rozumiem, że jestem odpowiedzialny za to, co myślę, i że wybierając w zgodzie z ego, urzeczywistniam świat. W tekście Kursu Cudów, rozdział 5, sekcja V, Wykorzystanie winy przez Ego, akapit 7: „Wina jest nieunikniona dla tych, którzy wierzą, że zarządzają swoimi myślami… To sprawia, że czują się odpowiedzialni za swoje błędy, nie rozpoznając, że przyjmując tę odpowiedzialność, reagują nieodpowiedzialnie”. Proszę o wyjaśnienie.
Po drugie, co do tworzenia świata… Rozumiem, pojęcia czynić świat rzeczywistym, czy błąd rzeczywistym, ale dosłowne tworzenie świata fizycznego jest trudne do ogarnięcia doświadczalnie. Jeśli jestem zdenerwowany, że jakiś inny samochód uderzył w mój samochód w wypadku, to czy jestem odpowiedzialny za urzeczywistnienie tego przez zdenerwowanie, czy też jestem odpowiedzialny za urzeczywistnienie wypadku, żebym miał na co zwalić swój gniew. Dla wyjaśnienia, wychodzę i znajduję pretekst do bycia zdenerwowanym, lub dosłownie sprawiam, że pretekst się zdarza. Czy to ja spowodowałem, że ten samochód uderzył w mój samochód, czy po prostu używam tego zdarzenia jako wymówki, aby być zdenerwowanym, zamiast wybrać spokój, patrząc na cały wypadek z Duchem Świętym.
Odp.: Aby zrozumieć odpowiedzialność w rozumieniu Kursu Cudów, trzeba najpierw zrozumieć, do kogo Kurs się zwraca. Jezus nigdy nie mówi do jaźni, za którą się uważamy, tej żyjącej w świecie. To „ja” nie ma mocy, by cokolwiek zrobić, ponieważ jest tylko efektem myśli w umyśle. I to właśnie do umysłu skierowany jest Kurs. Właśnie tego rozróżnienia Jezus dokonuje we wczesnym fragmencie tekstu, kiedy w kontekście naszej nauki uzdrawiania naszej percepcji i ostatecznego uświadomienia sobie, że „wszelka percepcja jest niepotrzebna”, zauważa: „Możesz zapytać, jak to jest możliwe, dopóki wydaje ci się, że żyjesz na tym świecie. To jest rozsądne pytanie. Musisz jednak uważać, by naprawdę je zrozumieć. Kim jest ten „ty”, który żyje w tym świecie?” (T.4.II.11:3,5,6,7,8;). Ponieważ, jak Kurs stwierdza wielokrotnie w Lekcji 132, „nie ma żadnego świata” (W.pI.132.5:1,6:2,7:1,10:3,13:1), nie może istnieć żadne „ty”, które żyje w tym świecie. Istnieje tylko umysł, w którym zawarty jest świat pozorny. Doświadczamy tego, kiedy budzimy się z sennego marzenia i rozpoznajemy, że zdawał się istnieć kompletny świat, w którym poruszaliśmy się i działaliśmy, a jednak zarówno świat, jak i jaźń, za którą uważaliśmy się podczas snu, pozostawały całkowicie wewnątrz śniącego umysłu.
Aby zrozumieć naukę Kursu na temat odpowiedzialności, ważne jest, aby pozwolić na zmianę w naszym postrzeganiu tego, kim jest to odpowiedzialne „ja” – jest to umysł, a nie ciało. Na początku możemy to rozumieć tylko intelektualnie, ale pomocne jest, by przynajmniej chcieć zacząć od tego. A zatem, rozważając cytowane przez Ciebie wersy Kursu: W tym konkretnym akapicie Jezus używa słowa odpowiedzialny, a w znaczeniu ego – winny. Wierzymy, że naprawdę możemy myśleć poza Bogiem i porządkować nasze myśli niezależnie od Niego, a następnie przyjmujemy odpowiedzialność lub winę za to, że to zrobiliśmy, nigdy nie kwestionując prawdziwości naszej wiary, że możemy oddzielić się od Boga. I sami, bez Bożej pomocy, nie możemy uciec od strasznego ciężaru tej odpowiedzialności, ponieważ nie możemy sami zakwestionować jej realności. I tak przyjęcie odpowiedzialności za grzech jest akceptacją kłamstw ego, a tym samym działaniem nieodpowiedzialnym. Jezus nie prosi nas, byśmy zaprzeczali, że to nasza własna decyzja przynosi doświadczenie winy (T.5.V.8:1), ale nie chce, byśmy wiązali winę lub poczucie winy z tym wyborem, bo inaczej nie uwierzymy, że można go cofnąć.
Jeśli chodzi o to, jak mogliśmy stworzyć świat i wszystko, co wydaje się w nim dziać, pamiętaj, że to nie „ja”, za które się uważasz, ale umysł Syna, którego wszyscy jesteśmy częścią, jest odpowiedzialny za zasypianie i śnienie o świecie oddzielenia. I znowu, to, że umysł ma moc wymyślania świata jest widoczne w naszych sennych marzeniach (T.18.II.5). Mimo to, nie jest to zazwyczaj najbardziej pomocna perspektywa, z której można rozpatrywać wydarzenia naszego życia, w tym takie rzeczy jak „wypadki” samochodowe. Skupianie się na tym, jak wybieramy wydarzenia naszego życia, zwykle nie jest pomocne, ponieważ wybór jest daleki od świadomej świadomości dla większości z nas przez większość czasu, a takie skupienie jest bardziej prawdopodobne, aby wywołać uczucia odpowiedzialności w poczuciu winy, tak jak chce ego.
Bardziej pomocną i uzdrawiającą perspektywą jest uznanie, że to nasza interpretacja wydarzeń w naszym życiu jest tym, o czym zawsze mamy wybór, w każdym momencie. I podczas gdy wydarzeń nie można cofnąć, interpretacje tych wydarzeń mogą być cofnięte w jednej chwili, jeśli tak zdecydujemy. Nigdy nie denerwujemy się na zewnętrzne okoliczności, ale raczej dokonujemy wyboru oddzielenia i winy w umyśle, a następnie szukamy czegoś zewnętrznego, czemu możemy przypisać nasze zdenerwowanie. To służy celowi utrzymywania nas w stanie bezmyślności(mindless) i poza nadzieją na jakieś prawdziwe rozwiązanie naszej utraty spokoju. Jaźń, o której myślimy, że jesteśmy w świecie, nigdy nie jest przyczyną niczego, więc pytanie, czy wybieramy wydarzenia naszego życia, staje się nieistotne, dopóki postrzegamy siebie jako „żyjących w tym świecie”. Jedynym pomocnym wyborem, z którym należy być w kontakcie, jest nasz wybór sposobu interpretacji tego, co według nas się z nami dzieje. Interpretacja ego jest zawsze taka, że jesteśmy ofiarami i nie jesteśmy odpowiedzialni za to, jak się czujemy. Duch Święty natomiast mówi, że wszystkie wydarzenia w naszym życiu są okazją do nauczenia się dokonywania innych wyborów – uwalniania winy i strachu, zamiast ich wzmacniania.
O czystym nondualizmie
Czysty nondualizm rozpoznaje władzę Boga tak zupełnie, że
wyzbywa się wszystkich psychologicznych więzi z czymkolwiek,
co nie jest Bogiem. To nastawienie rozpoznaje również to, co niektórzy nazwali zasadą „podobne z podobnego“, która mówi, że cokolwiek pochodzi od Boga, musi być takie jak On. Czysty nondualizm twardo trzyma się tej zasady. Właściwie mówi, że cokolwiek
pochodzi z Boga, musi być dokładnie takie jak On. Bóg nie mógł
stworzyć niczego niedoskonałego, bo gdyby coś takiego stworzył,
nie byłby doskonały. Logice tego stwierdzenia nie można nic zarzucić. Jeżeli Bóg jest doskonały i wieczny, to z definicji cokolwiek
On tworzy, także musi być doskonałe i wieczne. (…)
Musisz być chętny oddać ideę Autorstwa Bogu, jeśli chcesz
mieć udział w twojej prawdziwej mocy. Sposobem jest pokora –
nie pokora fałszywa, która mówi, że nie odpowiadasz wymaganiom – lecz prawdziwa, która po prostu mówi, że Bóg jest twoim jedynym Źródłem. Zdasz sobie sprawę, że prócz Jego Miłości
nie potrzebujesz niczego, a temu, kto niczego nie potrzebuje,
można powierzyć wszystko.
A zatem, gdy J. czynił takie stwierdzenia jak: „Ja nic od siebie nie czynię“ , „Ja i Ojciec jedno jesteśmy“ , nie żądał dla siebie żadnej szczególności.
Faktycznie on wyzbywał się wszelkiej szczególności, indywidualizmu czy autorstwa, akceptując swoją prawdziwą siłę – moc Bożą.
(Zniknięcie Wszechświata, str. 61-63)
Ken Wapnick o 13 Zasadzie Cudów
Na początku Kursu Cudów znajduje się 50 zasad cudów. Trzynasta zasada jest dość ezoteryczna i zasadne jest pytanie – o co w ogóle w niej chodzi. Poniższe tłumaczenie jest pierwszą częścią, dwuczęściowego wykładu Kena Wapnicka na temat tej zasady. Zapraszam do lektury!
13. Cuda są zarówno początkami, jak i końcami, przez co zmieniają porządek czasowy. Są zawsze potwierdzeniami odrodzenia, wydającymi się iść wstecz, lecz w rzeczywistości idą naprzód. Odczyniają przeszłość w teraźniejszości, w ten sposób wyzwalając przyszłość
Najlepszym sposobem na zrozumienie tego jest poniższy diagram. Możemy myśleć o tej ścieżce jako o dywanie, który odzwierciedla cały zakres naszego doświadczenia w tym świecie. Cud bierze pewne aspekty tego doświadczenia, z których wszystkie opierają się na wierze w oddzielenie lub na naszym poczuciu winy (tu jest początek i koniec), i w pewnym sensie izoluje je jako obszary problemowe, z którymi musimy sobie poradzić.
Powiedzmy, że mamy szczególne trudności w związku. Cud powodowałby, że skupilibyśmy się na tym związku i przebaczylibyśmy mu. W tym sensie cud będzie początkiem i końcem, ponieważ określa, na czym polega problem. Kiedy uzdrowimy problem, czyli przebaczymy tej jednej osobie, która była dla nas największą trudnością, albo kiedy naprawdę odpuścimy sytuację, która spowodowała ogromne uczucia oddzielenia, niepokoju, winy, złości, itd., to co się wtedy dzieje to fakt, że cały ten aspekt czasu został skurczony. To właśnie ma na myśli powiedzenie, że cuda „zmieniają porządek czasowy”.
Kurs naucza, że kiedy rozpoczęło się oddzielenie, w tej jednej chwili, cały czas, cały świat ewolucji wystąpił w tym samym czasie. W tej jednej chwili, w której uwierzyliśmy, że oddzieliliśmy się od Boga, rozpostarł się ogromny dywan. To jest dywan, który stanowiłby cały świat – przeszłość, teraźniejszość i przyszłość.
Kurs Cudów naucza również, że w tej samej chwili, która wydawała się mieć miejsce, Bóg stworzył Ducha Świętego, który odczynił to samo przekonanie, które dało początek temu dywanowi. To tak, jakby oddzielenie nastąpiło w jednej chwili i w tej samej chwili zostało skorygowane. Problem polega na tym, że wciąż wierzymy, że ten świat czasu i przestrzeni, w którym żyjemy, a który tak naprawdę jest snem, jest rzeczywistością. Dlatego właśnie Kurs mówi o Duchu Świętym jako o Głosie. Jest on Głosem Boga, który wkracza w sen, aby nas z niego obudzić, a cały świat jest częścią tego snu.
Jednym ze sposobów, w jaki ego zakorzeniło nas w tym śnie, w przekonaniu, że sen jest rzeczywistością, jest pojęcie czasu jako linearnego – przeszłość, teraźniejszość i przyszłość. Jest to kluczowa przeszkoda w próbie zrozumienia, jak Kurs postrzega czas i jak działa cud. Nasze umysły są tak zakotwiczone w przekonaniu, że czas jest liniowy, iż nie jesteśmy w stanie rozpoznać, że czas jest tak naprawdę holograficzny, o czym mówi choćby fizyka kwantowa. Holografia naucza, że w każdej części czegoś zawarta jest całość, co oznacza, że w każdym z naszych umysłów, pomimo tego, w co świadomie wierzymy, zawarta jest cała historia ego, która jest całą historią nie tylko tej planety, ale całego fizycznego wszechświata. To, co sprawia, że jest to tak zdumiewająca koncepcja, to fakt, że umysł (a więc i mózg) został tak mocno ograniczony przez konstrukcję czasu, którą stworzyliśmy, czyli liniowy obraz: przeszłość, teraźniejszość i przyszłość.
W rzeczywistości, w każdej chwili wybieramy, by doświadczyć konkretnej części tego hologramu; zanurzamy się w naszym umyśle i wybieramy, by przejść przez lub doświadczyć części tego całego snu. To właśnie ma na myśli Kurs, kiedy mówi, że przechodzimy przez scenariusz, który jest już napisany (podręcznik, str. 291; W-pl.168.3,4). To jest ten scenariusz. Duch Święty nie pisze scenariusza. Duch Święty nie powoduje, że rzeczy dzieją się z nami w świecie. To, co Duch Święty robi, to łączy się z nami w tym scenariuszu i uczy nas, że jest inny sposób patrzenia na to. W podręczniku jest wers, w którym Kurs mówi o Duchu Świętym jako o Tym, „który napisał scenariusz zbawienia w Imię Swojego Stwórcy” (podręcznik, str. 316; W-pI.169.9:3).
Scenariusz zbawienia jest odwróconym scenariuszem ego. Tam, gdzie scenariusz ego miał za zadanie wzmocnić wiarę w oddzielenie, Duch Święty używa tego scenariusza, (czyli wszystkich związków i sytuacji w naszym doświadczeniu), abyśmy mogli nauczyć się, że nie jesteśmy oddzieleni. On używa świata jako szkolnej klasy; ego używa świata jako więzienia. To jest ten sam świat, ale sposób patrzenia na niego przez ego zakorzenia nas w nim jeszcze bardziej. Sposób patrzenia Ducha Świętego uwalnia nas od niego.
Tym, co trzyma nas na tym dywanie, jest poczucie winy, co oznacza, że sposobem na przebudzenie się z tego snu(zejścia z dywanu) jest uwolnienie się od tego poczucia winy. To właśnie czyni przebaczenie. Kurs twierdzi, że dzięki niemu zaoszczędzimy czas. Powtarza się to wielokrotnie. Na przykład Jezus naucza nam, że jeśli zrobimy to, co mówi, zaoszczędzimy czas (tekst, s. 363; T-18.VII.4-6), a wiele razy mówi, że możemy zaoszczędzić tysiąc lat (np. tekst, s. 6; T-1.II.6:7).
Kurs cudów nie mówi konkretnie o kwestii reinkarnacji czy poprzednich wcieleniach, z wyjątkiem jednego miejsca, i tam nie zajmuje stanowiska (podręcznik, s. 57; M-24.3:1). Z pewnością jednak w wielu miejscach sugeruje, że to nie jest pierwszy raz, kiedy przychodzimy. Kiedy mówi, że moglibyśmy ocalić tysiąc lat, to tak naprawdę mówi, że moglibyśmy ocalić wiele, wiele żyć. Oznacza to, że jeśli mamy ogromny problem z poczuciem winy, które wyrażamy w pewnym obszarze naszych związków, to jest coś, co nieustannie robimy, co wzmacnia naszą nienawiść do samych siebie i naszą wiarę w oddzielenie. W zwykłym przedziale czasu przepracowanie tego może nam zająć dziesięć żyć, ciągłe powracanie do tego, dopóki tego nie przepracujemy. Jeśli jednak zdecydujemy się przepracować ten trudny problem, co zwykle oznacza związek lub sytuację, którą świat oceniłby jako bardzo ciężką, wypełnioną bólem, udręką i cierpieniem, a my moglibyśmy naprawdę spojrzeć na to inaczej, co w zasadzie oznacza uświadomienie sobie, że nie jesteśmy ofiarami tej drugiej osoby ani ofiarami samych siebie, wtedy w ciągu jednego życia moglibyśmy po prostu wziąć ten problem i wymazać go. To właśnie Kurs ma na myśli mówiąc, że możemy zaoszczędzić czas lub tysiąc lat. To właśnie ma na myśli, kiedy mówi o cudzie, że znosi on czas lub „zmienia porządek czasowy”. Nie znosi on całej rozpiętości czasu; tego nie czyni. To, co czyni, to skrócenie czasu, jaki zajęłoby nam przepracowanie ogromnego problemu winy, jaki mamy.
Nie jest oczywiście konieczne, aby zrozumieć czy nawet zgodzić się z tym całym metafizycznym poglądem na czas. Co jest konieczne, to uświadomienie sobie, kiedy znajdziecie się w bardzo trudnej i bolesnej sytuacji, że istnieje cel, który możecie zidentyfikować w tej sytuacji. Celem jest to, abyście nauczyli się nie postrzegać siebie jako ofiary, a w stopniu, w jakim się tego nauczycie, w takim stopniu uleczycie to poczucie winy w sobie. To jest to, co oszczędza wam czas.
C.D.N
http://www.miraclestudies.net/50P_13p1.html
Przetłumaczono z www.DeepL.com/Translator (wersja darmowa)