Archiwa tagu: Zniknięcie Wszechświata

Dlaczego przebaczenie jest tak ważne?

Poniżej bardzo istotny cytat z „Miłość nie zapomniała nikogo”.

„Dlatego tak ważne jest, abyś nie czekał z praktykowaniem przebaczania. Nie zwlekaj do przyszłego roku, czy do przyszłego wcielenia. Twoja przyszłość jest określana właśnie teraz, a jej kształt zależy od twojego wyboru, jak rozumieć to, co widzisz w świecie: czy wybierzesz interpretację Ducha Świętego, czy ego. Twoje następne śnione wcielenie, nie podlega linearnym prawom czasu. Z twojego obecnego punktu widzenia może wyglądać, iż nastąpi ono w przeszłości, na przykład 500 lat temu, albo tysiąc lat temu, albo w przyszłości na przykład za sto lat. To bez znaczenia. Charakter przyszłego wcielenia i to jakie lekcje przebaczenia będzie ono zawierać, będzie zależało od tego czy nauczysz przebaczać i wykorzystasz obecne lekcje przebaczania, które pojawiają się TERAZ. Dlatego niezmiernie istotne jest, byś wykorzystywał lekcje, które pojawiają się każdego dnia. Duch Święty chce byś się z nich uczył. Jeśli wykorzystasz te lekcje – a zrobisz to praktykując prawdziwe przebaczanie, które zajmuje się przyczyną, a nie skutkiem – wtedy nie będziesz powtarzał w kółko tych samych błędów. Ruszysz z miejsca i będziesz w stanie osiągnąć dodatkowy postęp, a może nawet ukończysz wszystkie swoje lekcje przebaczania i wrócisz do domu. Wszystko to jest możliwe, nawet w tym wcieleniu, a zależy to jedynie od tego jak bardzo zaangażowany będziesz i czy uda ci się przebaczyć wszystko co napotkasz.

   Jak naucza Kurs – „Egzaminy są tylko lekcjami, których nie udało ci się nauczyć, zaprezentowanymi ponownie po to, byś tam, gdzie przedtem dokonałeś mylnego wyboru, mógł teraz dokonać lepszego i w ten sposób ujść przed wszelkim bólem, jaki to, coś przedtem wybrał, przyniosło tobie”. T-31.VIII.3 x3 – i to stosuje się do tego i każdego innego wcielenia”

Dlaczego świat jest tylko zasłoną dymną?

W Kursie Cudów i książkach Garego albo Kena czytamy, że świat powstał po to abyśmy mogli uciec od naszej olbrzymiej urojonej winy z powodu oddzielenia się od Boga. Wina ta była tak wielka, że pragnienie pozbycia się jej spowodowało mechanizm projekcji – Wielki Wybuch i powstanie wszechświata jaki znamy dziś. Wszechświat ma jeden cel – powodować abyśmy nigdy nie odkryli co jest źródłem, prawdziwym powodem dla którego w głębi duszy, świadomie bądź nieświadomie czujemy się w jakiejś formie winni, albo obwiniamy innych. Może to być smutek, niezadowolenie (projekcja winy na własne ciało) lub złość, nienawiść, gniew, rozdrażnienie (projekcja winy na inne ciała). I świat po to jest – aby połączyć naszą winę z jakąś zewnętrzną formą, tak abyśmy nigdy nie dotarli do istoty problemu, czyli urojonego odosobnienia od Źródła. Ile razy ktoś pomyślał, że oglądając to co leci w wiadomościach na TV, to nie obrazy które widzimy nas niepokoją tylko odosobnienie od Boga ? Ile razy ktoś pomyślał, że bojąc się o to co się stanie w przyszłości, prawdziwym powodem lęku jest odosobnienie od Boga? Ile razy ktoś pomyślał że wkurzając się na swojego szefa w pracy, prawdziwym powodem dla którego się wkurzamy jest to że odosobniliśmy się od Boga? Powiem Wam – nikt tak nie pomyślał ani razu! Bo świat jest „genialną” zasłoną dymną, która zawsze ale to zawsze tak przykryje prawdziwy problem, że będzie nam się wydawało że źródło problemu jest gdzie indziej. I zawsze próbujemy rozwiązać problem gdzie indziej niż on się znajduje. Dlatego po rozwiązaniu tego problemu, pojawia się następny i następny. I błądzimy tak ślepo niewiedząc dlaczego i jak się z tego wyrwać. Ktoś by spytał: Po co robić takie zasłony dymne? Co to daje? Daje to to, że gdy nie widzimy gdzie leży prawdziwy problem, nie jesteśmy w stanie go rozwiązać. Ego tak to ustawiło, że tworząc wszechświat, zapewniło sobie „świetny” mechanizm zapewnienia przetrwania. Ego zrobi wszystko aby nie spojrzeć na prawdziwy problem. W rozdziale 21 Kursu, znajdziemy o tym fajny fragment (oczywiście tłumaczenie Czarka Urbańskiego):

„Duch Święty nigdy nie będzie nauczał ciebie, że jesteś grzeszny. Błędy On naprawi, lecz to nikogo nie czyni wylęknionym. Zaprawdę, lękasz się spojrzeć wewnątrz i zobaczyć grzech, o którym myślisz, że tam jest. Tego przyznać się nie lękałbyś. Lęk wiążący się z grzechem wydaje się ego całkowicie właściwy, zatem uśmiecha się ono przyzwalająco. Nie lęka się pozwalać ci odczuwać zawstydzenie. Nie wątpi w twoje przeświadczenie i wiarę w grzech. Jego świątynie nie drżą z tego powodu. Twoja wiara, że wewnątrz jest grzech, jest jedynie świadectwem twego pragnienia, by tam był, abyś go widział. To tylko wydaje się być źródłem lęku.

Pamiętaj, że ego nie jest samo. Jego rządy są powściągane i swego nieznanego „wroga”, Którego nawet widzieć nie może, ono się lęka. Ego głośno mówi ci, byś nie patrzył w siebie, bo jeśli spojrzysz, twoje oczy ujrzą grzech i Bóg cię oślepi. O tym jesteś przeświadczony, więc nie patrzysz. Lecz to nie jest ukryty lęk ego ani twój, który mu służysz. Zaprawdę, zbyt głośno i zbyt często ego to głosi. Bo mimo tego ciągłego krzyku i gorączkowych zapewnień, ego nie jest pewne, że tak jest. Pod lękiem przed spojrzeniem w siebie ze względu na grzech, kryje się jeszcze inny lęk, i to taki, który sprawia, że ego drży.  

Co by było, gdybyś spojrzał w siebie i nie zobaczył grzechu? Tego „napawającego lękiem” pytania ego nigdy nie zadaje. 3A ty, zadając je teraz, zbyt poważnie zagrażasz całemu systemowi obronnemu ego, by kłopotało się udawaniem, że jest twoim przyjacielem

Więc wracając do tego co pisałem, dlaczego ego nie chce abyśmy ujrzeli prawdziwy powód naszych trosk? Bo jeśli byśmy mieli przed oczami prawdziwy problem (a nie problemy w wiadomościach, niepokój o przyszłość, wkurzający szef) to szybko udało by nam się uświadomić, że odosobnienie od Boga nie mogło nastąpić i grzechu nie ma – to pozwoliłoby nam szybko się obudzić. Dlatego ego zrobi wszystko abyśmy nie widzieli prawdziwego problemu.

Ale spokojnie, mamy Ducha Świętego, który uczy nas jak przebaczając te iluzoryczne problemy możemy odczynić naszą winę i stopniowo budzić się ze snu. Poniżej cytat z „Miłość nie zapomniała nikogo”, Garego:

„…prawdziwe przebaczanie pozwala Duchowi Świętemu uzdrowić to, co jest ukryte w głębokich zakamarkach twojego nieświadomego umysłu: wina z której nie zdajesz sobie sprawy, łącząca cię z pierwotną ideą bycia odosobnionym od Boga i to jest tak zwany grzech pierworodny, który jest prawdziwym źródłem twoich niepokojów. . Następnie połączyłeś powód swojego lęku z czymś będącym na zewnątrz ciebie – zrobiłeś to na zasadzie projekcji. Teraz myślisz, że jesteś niespokojny, ponieważ nie masz wystarczających pieniędzy na emeryturę, albo bo terroryści mogą wysadzić twój samolot. Nie pamiętasz, że to nie te obrazy naprawdę cię niepokoją, lecz ich źródło w umyśle. Rozwiązaniem jest przebaczenie iluzorycznej projekcji i na tym polega twoja niewielka część pracy, resztą, czyli uzdrowieniem zajmie się Duch Święty

Ale mi długi tekst wyszedł, to chyba rekord! ;P
Bóg Jest!

O uzdrawianiu

W rozdziale 9 w „Lifetimes when Jesus and Buddha knew each other…”, jak i w samym Kursie Cudów, możemy znaleźć fragment, w którym znajdziemy opis metody jaką stosował Jezus gdy uzdrawiał chorych. Pogrubiłem tekst, który osobiście uważam za wyjątkowy. Chodzi o to, że funkcją Nauczycieli Bożych nie jest uzdrawianie chorych, lecz przypominanie chorym o tym co już jest ich. Gdy sobie przypomą, zostaną uzdrowieni.

„Do nich przybywają nauczyciele Boży, by przedstawić inny wybór, o jakim zapomnieli. Sama obecność nauczyciela Bożego jest przypomnieniem. Jego myśli proszą o prawo zakwestionowania tego, co pacjent zaakceptował jako prawdziwe. Jako posłańcy Boży, Jego nauczyciele są symbolami zbawienia. Proszą pacjenta o przebaczenie Synowi Bożemu w jego własnym Imieniu. Oznaczają Alternatywę. Ze Słowem Bożym w swoich umysłach, przybywają błogosławiąc; nie po to, by uzdrawiać chorych, lecz by im przypomnieć o lekarstwie, jakie Bóg już im dał. To nie ich dłonie uzdrawiają. To nie ich głos mówi Słowo Boże. Oni po prostu dają to, co zostało im dane. Bardzo łagodnie wołają do swoich braci, by odwrócili się od śmierci: „postrzeż, Synu Boży, co Życie może ci ofiarować. Czy chciałbyś zamiast tego wybrać chorobę?”. Nie raz zaawansowani nauczyciele Boży zastanawiają się nad formami choroby, o jakiej jest przeświadczony ich brat. Czyniąc to, zapominają, że one wszystkie mają ten sam cel i dlatego nie są rzeczywiście różne. Oni szukają Głosu Bożego w tym bracie, który chciałby tak oszukiwać siebie samego, by być przeświadczony, że Syn Boży może cierpieć. I przypominają mu, że sam siebie nie uczynił i musi pozostawać, jakim go Bóg stworzył. Oni rozpoznają, że złudzenia nie mogą mieć skutku. Prawda w ich umysłach dociera do prawdy w umysłach ich braci tak, że złudzenia nie są wzmacniane. W ten sposób są one przynoszone do prawdy; prawda nie jest przynoszona do nich. Tak są rozwiewane, nie z woli kogoś innego, lecz poprzez zjednoczenie Jednej Woli z Sobą Samą. I to jest funkcją nauczycieli Bożych: nie widzieć żadnej woli osobną od ich własnej ani ich osobnej od Bożej”
Kurs Cudów, M-5.III.2:11-3:9 (tłumaczenie Cezary Urbański)

Poniżej jeszcze jeden świetny cytat o uzdrowieniu:

„Uzdrowienie musi zachodzić dokładnie w takiej proporcji, w jakiej rozpoznaje się bezwartościowość choroby. Trzeba tylko rzec: „nie mam z niej żadnej korzyści”, i jest się uzdrowionym. Lecz aby to powiedzieć, wpierw trzeba rozpoznać pewne fakty. Po pierwsze, jest oczywiste, że decyzje są z umysłu, a nie ciała. Jeżeli choroba jest tylko błędnym podejściem do rozwiązania problemu, to jest decyzją. A jeżeli jest decyzją, to nie podejmuje jej ciało, lecz umysł. Sprzeciw rozpoznaniu tego jest ogromny, bo istnienie świata, jakim go postrzegasz, zależy od tego, by to ciało było decydentem. Takie pojęcia jak „instynkty”, „odruchy” i im podobne, reprezentują próby wyposażenia ciała w pozaumysłowe czynniki motywujące. W rzeczywistości, takie pojęcia tylko stwierdzają lub opisują problem. Nie udzielają nań odpowiedzi.

Akceptacja choroby jako decyzji umysłu o celu, dla jakiego używałby ciała, jest podstawą uzdrowienia. I tak jest dla wszystkich form uzdrowienia. Pacjent decyduje, że tak jest, i zdrowieje. Jeżeli opowie się przeciw uzdrowieniu, nie zostanie uzdrowiony. Kto jest lekarzem? Jedynie umysł samego pacjenta. Wynik jest tym, czym zdecyduje, że ma być. Zdają mu się służyć szczególne środki, lecz one tylko nadają formę jego własnemu wyborowi. Wybiera je po to, by nadać namacalną formę swoim pragnieniom. I to czynią, i nic innego. W rzeczywistości w ogóle nie są potrzebne. Pacjent mógłby po prostu wstać bez ich pomocy, i powiedzieć: „nie mam dla nich użytku”. Nie ma takiej formy choroby, która nie mogłaby być od razu wyleczona.

Jaki jest pojedynczy wymóg dla tego zwrotu w postrzeganiu? To po prostu ten: rozpoznanie, że choroba jest z umysłu i nie ma nic wspólnego z ciałem. Ile „kosztuje” to rozpoznanie? Kosztuje cały świat, jaki widzisz, bo świat już nigdy nie będzie zdawał się rządzić umysłem. Bo wraz z tym rozpoznaniem odpowiedzialność zostaje umieszczona tam, gdzie jej miejsce; nie na świecie, lecz na tym, kto patrzy na świat i widzi go takim, jaki nie jest. Patrzy na to, co postanawia widzieć. Nie mniej, nie więcej. Świat niczego mu nie czyni. Tylko on myślał, że czynił. Ani też on nie czyni niczego światu, bo mylił się co do tego, czym jest. W tym jest zarówno wyzwolenie od winy, jak i choroby, bo są jednym. Lecz aby zaakceptować to wyzwolenie, brak znaczenia ciała musi być ideą możliwą do przyjęcia”

Kurs Cudów, Podręcznik dla Nauczycieli (punkt 5), tłumaczenie Cezary Urbański